Dekada rządów Edwarda Gierka przypadła na okres odprężenia (détente) w stosunkach Wschód–Zachód, co przyniosło także pewne rozluźnienie sytuacji wewnętrznej PRL. Ale, jak zauważa w monografii poświęconej Radiu Wolna Europa historyk Paweł Machcewicz, otwarcie na Zachód, wzrost liczby wyjazdów, wymiany gospodarczej i kulturalnej miały – zdaniem władz polskich – stwarzać zagrożenia dla systemu komunistycznego w PRL. Odprężenie w stosunkach politycznych było przez nie rozumiane jako przesunięcie frontu konfrontacji na płaszczyznę ideologiczną, największe znaczenie miały „te siły, które prowadzą działalność ukierunkowaną na świadomość społeczeństw krajów socjalistycznych”.
Owo specyficzne postrzeganie détente przez ekipę Edwarda Gierka jest bardzo dobrze widoczne w działaniach wobec zagranicznych dziennikarzy akredytowanych w Polsce. Przede wszystkim ich inwigilowano. Standardowym działaniem było zakładanie teczki każdemu nowo przybyłemu (stawał się, jak nazywano w języku służb osobę obserwowaną, figurantem).
O Jamesie Feronie (korespondent „New York Timesa” w Warszawie w latach 1970–73) obserwujący go agent napisał, iż jest „bezsprzecznie obeznany z zachowaniem się pracownika wywiadu”. Świadczyć o tym miał fakt, że dziennikarz potrafił dostrzec, iż jest śledzony, a na lotnisku zwracał uwagę „na elementy świadczące, że gdzieś obok jest lotnisko wojskowe”.
Obiektem najwyższego pożądania pracowników służb był notes korespondenta. Przed przyjazdem do Polski zagraniczni dziennikarze starali się pozyskać jak najwięcej kontaktów do ciekawych ludzi, a w latach 70. najcenniejszymi – z ich punktu widzenia – rozmówcami byli głównie opozycjoniści.