Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Historia

Niech żyje wojna!

Jak II RP łamała embargo na eksport broni do Hiszpanii

Gen. Franco (czwarty od lewej) prezentuje broń zdobytą od wojsk republikańskich. Frankiści protestowali przeciw polskim dostawom broni dla Republiki. Gen. Franco (czwarty od lewej) prezentuje broń zdobytą od wojsk republikańskich. Frankiści protestowali przeciw polskim dostawom broni dla Republiki. Bettmann Archive / Getty Images
Po wybuchu wojny domowej w Hiszpanii RP stała się trzecim – po Związku Radzieckim i Francji – dostawcą broni dla republikańskiego rządu. Armia gen. Franco otrzymała z Polski pomoc ponad 40 razy mniejszą. Decydowały nie sympatie polityczne, lecz interesy.
Myśliwce PWS-10. 20 takich maszyn dostarczono wojskom generała Franco.Narodowe Archiwum Cyfrowe Myśliwce PWS-10. 20 takich maszyn dostarczono wojskom generała Franco.

Jesienią 1936 r. między Pałacem Brühla (siedziba MSZ) a Pałacem Saskim (siedziba Sztabu Głównego WP i wojskowego wywiadu – Dwójki) trwała ożywiona wymiana korespondencji. Polska w sierpniu podpisała się pod międzynarodowym embargiem na eksport uzbrojenia do ogarniętej wojną domową Hiszpanii, jednak nie zamierzała go przestrzegać. Od początku września wojskowy port na Westerplatte regularnie opuszczały statki ze sprzętem wojskowym. Pytanie zadane Dwójce przez ministra Józefa Becka brzmiało: „Jak ukryć nielegalny eksport i wykorzystać gigantyczny popyt na broń bez narażania na szwank autorytetu państwa?”.

Pokusa była ogromna: potrzeby samej armii gen. Francisco Franco oceniano na 1 mld ówczesnych złotych. Jednak to republikański rząd w Madrycie dysponował rezerwami walut szacowanymi na niemal 800 mln dol. I to właśnie on miał stać się najważniejszym klientem polskiego wojska i firm zbrojeniowych. Ich moce produkcyjne były wykorzystane zaledwie w 40–60 proc., a w magazynach WP znajdowały się setki tysięcy sztuk broni i miliony sztuk amunicji, które można było szybko upłynnić.

Formalnie od września Polska była członkiem powołanego z inicjatywy Francji międzynarodowego Komitetu ds. Nieinterwencji w Hiszpanii (ICAARNIS) z siedzibą w Londynie. Udział przedstawicieli MSZ w jego pracach był jednak stricte fasadowy – polscy delegaci ani razu nie zabrali głosu. Wyglądało na to, że rząd RP prowadzi podwójną grę. Problemy zaczęły się już w październiku.

Pierwsze sygnały o chęci zakupu polskiej broni pojawiły się w czerwcu 1936 r., na miesiąc przez rozpoczęciem przez gen. Franco antyrządowej rebelii w hiszpańskim Maroku. Do konsula RP w Rzymie zgłosiła się grupa przedsiębiorców przedstawiających się jako katolicy z Meksyku.

Polityka 48.2016 (3087) z dnia 22.11.2016; Historia; s. 62
Oryginalny tytuł tekstu: "Niech żyje wojna!"
Reklama