Słynny dziewiętnastowieczny historyk warszawski Tadeusz Korzon, autor pomnikowej biografii Tadeusza Kościuszki z 1894 r., atakował Jana Henryka Dąbrowskiego, twórcę Legionów Polskich we Włoszech, jako zdrajcę, rzekomego miernotę, ewentualnego Niemca, skorumpowanego, łasego na grosiwo karierowicza i kondotiera. Wiązanie sprawy kraju z losami Napoleona uważał bowiem Korzon za ciężki grzech. Czarna napoleońska legenda w Polsce była wówczas równie silna jak biała, a idealista i fantasta Kościuszko odrzucił w 1806 r. propozycję współpracy z cesarzem Napoleonem jako tyranem. Tak więc Korzon uznał legiony za płatnych najemników, pomagających despocie Bonapartemu podbijać narody i służyć jako wojska kolonialne przeciw murzyńskim niewolnikom na San Domingo.
W Wielkopolsce, która stała murem za Dąbrowskim, poglądy Korzona i jego zwolenników budziły jednak oburzenie.
Maria Kwilecka w 1904 r. pisała w liście do biografa wodza legionów Adama Skałkowskiego: „Nie raz słyszałam, że on bardzo dobry interes zrobił na patriotyzmie, bo zyskał majątek i stanowisko, którego nie miał… wielu z wyższych sfer arystokracji ma go za kondotiera i rodzaj awanturnika, któremu się udało”. Tego typu oskarżenia nie były niczym niezwykłym. Naczelnik Tadeusz Kościuszko miał być zdrajcą z powodu przysięgi na wierność złożonej carowi i pobrania od niego pieniędzy. Książę Józef Poniatowski bardzo się nie podobał (podobnie jak stryj Stanisław August Poniatowski), bo miał nieślubne dzieci, brał też pieniądze od wszystkich, którzy byli w pobliżu i chcieli dawać, w tym i od Prusaków, i od Napoleona, i od króla Stasia. A i tak tonął w długach.
Wspomniany Skałkowski był zdania, że Kościuszko reprezentował beznadziejną i nieracjonalną drogę powstańczą. (...)