Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Historia

Ostatni taki rozejm

1914: Bożonarodzeniowy rozejm na froncie

Niemieccy żołnierze dekorują choinkę w okopach na froncie wschodnim, I wojna światowa, ok. 1915 r. Niemieccy żołnierze dekorują choinkę w okopach na froncie wschodnim, I wojna światowa, ok. 1915 r. FPG/Hulton Archive / Getty Images
W czasie I wojny propagandziści walczących stron zrobili wiele, by zohydzić wroga w oczach własnych żołnierzy. Kiedy jednak rozpoczęło się Boże Narodzenie, ludzie zamiast strzelać do siebie, wyszli z okopów i zaczęli obdarowywać się prezentami.
Nie wiadomo dokładnie, kto pierwszy wyciągnął rękę do wroga, jednak w ciągu zaledwie kilku godzin „bożonarodzeniowy rozejm” objął 100 tys. żołnierzy po obu stronach frontu.Imperial War Museums/Wikipedia Nie wiadomo dokładnie, kto pierwszy wyciągnął rękę do wroga, jednak w ciągu zaledwie kilku godzin „bożonarodzeniowy rozejm” objął 100 tys. żołnierzy po obu stronach frontu.

Moja kochana Janet – pisał do siostry w Anglii jeden z żołnierzy w grudniu 1914 r. – W wigilijny poranek mieliśmy piękną pogodę, mróz i ostre słońce. W dzień rozlegały się jakieś strzały, ale kiedy zapadł zmrok, nad okopami zapanowała cisza, jakiej nie było od miesięcy. Chwilę później dostrzegłem coś zdumiewającego. Jak okiem sięgnąć, niemieckie pozycje mieniły się setkami światełek. Ustawili na linii okopów małe choinki, na których wisiały lampiony ze świeczkami. W czystym, mroźnym powietrzu świeciły naprawdę jasno. Chwilę później usłyszeliśmy, jak śpiewają »Stille Nacht«. Kiedy skończyli, chłopaki z naszego okopu zaczęli bić brawo i zaintonowali »The First Noel«. Wtedy Niemcy nagrodzili nas brawami i zaśpiewali »O Tennenbaum«. Odpowiedzieliśmy im, śpiewając »O come all ye faithfull«, a wtedy oni zaśpiewali tę samą kolędę po łacinie: »Adeste Fideles«. Nie byłem w stanie wyobrazić sobie niczego bardziej nieprawdopodobnego, ale okazało się, że to dopiero początek”.

Następnego dnia, w Boże Narodzenie 1914 r., na większości odcinków frontu nikt nie wystrzelił, za to wielu niemieckich i brytyjskich żołnierzy postanowiło wspólnie poszukać ciał zabitych kolegów. Sierżant Clement Barker pisał do brata: „Od Niemców przyszedł posłaniec i powiedział, że jeśli nie będziemy strzelać, to oni również nie. Wyszliśmy z okopów, znaleźliśmy 69 poległych i pochowaliśmy ich we wspólnej mogile”.

Podporucznik Artur Pelham Burn z Szóstego Regimentu Piechoty Gordon Highlanders wziął udział w mszy odprawionej na pasie „ziemi niczyjej”. „Nasz kapelan czytał modlitwy po angielsku, a później po niemiecku czytał je chłopak, który studiował ten język. To był nadzwyczajny widok.

Polityka 51/52.2018 (3191) z dnia 18.12.2018; Historia; s. 74
Oryginalny tytuł tekstu: "Ostatni taki rozejm"
Reklama