Głównym zadaniem pierwszego Sejmu niepodległej Rzeczpospolitej było uchwalenie konstytucji. Ordynację do jednoizbowego parlamentu, zatwierdzoną przez Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego, można określić jako rewolucyjną, bo po raz pierwszy w historii ziem polskich wybory były powszechne i równe, a do tego z udziałem kobiet. Wojna, która przetrzebiła mężczyzn, brak stabilnych granic, walki w Wielkopolsce, wojna z Ukraińcami, rewolucja na wschodzie i ciągłe migracje sprawiły, że wystarczyło mieszkać w danym okręgu wyborczym zaledwie dwa miesiące, by uzyskać prawo głosu. Tuż przed głosowaniem zdecydowano nawet, że w wyjątkowych sytuacjach ten wymóg nie obowiązuje.
Posłami mogli zostać wszyscy obywatele i obywatelki, w tym duchowni i żołnierze służby czynnej (choć ci ostatni pozbawieni zostali prawa do głosowania, najwyraźniej z obawy, że ich głosami będzie można manipulować przy pomocy rozkazów).
Gwiazdy na listach
Przyszłe decyzje głosujących po raz pierwszy kobiet były wielką niewiadomą i spędzały sen z powiek niejednemu politykowi. Ludzie lewicy obawiali się, że nowe obywatelki dadzą zwycięstwo prawicy. W broszurze „Wybory do Sejmu a sprawa kobieca” socjaliści zastanawiali się: „czy [kobietom] mogą być obojętne stosunki z sąsiednimi narodami, obrona granic kraju i związany z tym pobór rekruta (…), czy obojętne może być dla nich, jakie uchwalają podatki, w jaki sposób kraj zapewnia sobie środki niezbędne do życia mieszkańców, kto ma czuwać nad szkołami, jakie mają być wprowadzone w życie ustawy chroniące pracę, jakie ubezpieczenia na wypadek choroby, niezdolności do pracy, na starość oraz na wypadek bezrobocia”.
Ludowcy obawiali się, że kobiety będą podatne na agitację prowadzoną z ambony i zagłosują na kandydatów, którzy „idą z Bogiem i Kościołem”.