Tak dokładnie to nie jedną bombę, lecz cztery, a ten pionierski lotniczy atak wystraszył tylko kilka wielbłądów, ale któryż z prekursorów (może poza twórcami bomby atomowej) uzyskuje za pierwszym razem oszałamiający efekt? Najpierw może kilka słów o tym, jak do tego bombardowania doszło.
Gołąb bombarduje
Na początku XX w. świeżo zjednoczone Włochy poczuły się mocarstwem na tyle ważnym, by zamarzyć o własnym imperium kolonialnym. Jako że nawet najbardziej nierealistyczne wyobrażenia nie dopuszczały myśli o konkurowaniu z Francją, Anglią czy Stanami Zjednoczonymi, oczy potomków cezarów i rzymskich legionistów zwróciły się ku upadającej monarchii tureckiej.
Miało to sens o tyle, że przeciwnik w zasadzie sam chwiał się na nogach, no i z Rzymu nad Morze Śródziemne bliżej niż, dajmy na to, do Ameryki Południowej czy Chin. Pretekstu do wojny dostarczyło rzekome czy rzeczywiste prześladowanie włoskich kolonistów w Afryce Północnej.
Dla porządku napisano w Rzymie notę dyplomatyczną, a nie otrzymawszy stosownej odpowiedzi, wysłano flotę i wojska lądowe do Cyrenajki i Trypolitanii (czyli dzisiejszej Libii). Dzielnych włoskich bersalierów i ich czapki z kogucimi piórami wspierał świeżo sformowany oddział lotniczy – potężna armada pięciu najnowocześniejszych maszyn. Najnowocześniejszych, czyli solidnie skręconych z drewnianych listew, drutu fortepianowego, płótna i podobnych materiałów. Wśród samolotów znalazł się również austriacki Etrich Taube, nazwany tak, bo kształtem skrzydeł rzeczywiście przypominał gołębia i miał podobną wytrzymałość.