Na bosaka, ale w ostrogach
Na bosaka, ale w ostrogach. Wyczyny Polaków pod Hohenlinden w 1800 r.
W odróżnieniu jednak od bajdurzenia słynnego barona – w relacjach o czynach Polaków nie ma krzty przesady, o czym świadczą przekazy ich francuskich towarzyszy broni. Dzieje Legionów Polskich gen. Jana Henryka Dąbrowskiego nierozerwalnie związane są z Włochami. Jednak pod koniec 1799 r., po serii klęsk we Włoszech, utracie Lombardii i załamaniu się morale armii republikańskiej, którego nie mógł odbudować przebywający wówczas w Egipcie Napoleon Bonaparte, zdecydowano się na sformowanie nowych polskich oddziałów. Organizować miano je nad Renem, ale by nie drażnić króla pruskiego, otrzymały nazwę Legii Naddunajskiej. Planowano stworzenie z nich czterech batalionów piechoty, czterech szwadronów jazdy oraz kompanii artylerii konnej liczących łącznie 6 tys. ludzi. Na dowódcę Legii wyznaczono gen. Karola Kniaziewicza, dowódcą piechoty został płk Stanisław Fiszer, regimentu jazdy – płk Wojciech Turski, a artylerią konną dowodził płk Jakub Redel. Wśród wyższych dowódców Legii warto wymienić jeszcze szefa II batalionu płk. Józefa Drzewieckiego, który obok płk. Fiszera położył największe zasługi w organizowaniu formacji, oraz sławnego już wtedy płk. Berka Joselewicza, który do Legii Naddunajskiej trafił po ciężkich bojach Legii Włoskiej z armią rosyjską, między innymi pod Legnano. Zresztą oficerów z rozbitych oddziałów generała Dąbrowskiego przybyło nad Ren znacznie więcej. Ponadto spora część przedarła się pod sztandary Legii z kraju, pokonując zaborcze kordony. Żołnierzy rekrutowano spośród jeńców z rozbitych we Włoszech, w Niemczech i Szwajcarii armii austriackich i rosyjskich.
O głodzie i chłodzie
Pierwsze obozy legionowe otwarto w połowie października 1799 r. w Pfalzburgu pod Strasburgiem. Niestety zgodzie na formowanie wojska nie towarzyszyły fundusze.