Polskie kolonie wschodnie
Kiedy przestaniemy udawać, że polskiego kolonializmu nie było?
Poseł PiS Arkadiusz Mularczyk zżymał się na Twitterze, że Szwedzi „stracili okazję”, by przeprosić za potop, a Krystyna Pawłowicz napisała, że cieszy się bardzo, bo „dzięki rozpoczętym ponad 1000 lat temu »kolonialnym podbojom« Piasta (sic) oraz dzięki jednoczeniu ziem Słowian naszej części Europy przez kolejnych polskich władców (sic) możemy dziś cieszyć się istnieniem najbardziej wolnego systemu państwowego w Europie Środkowej, tj. POLSKA (sic)”.
Omawiając awanturę wokół noblowskiej laudacji dla Tokarczuk, prawicowy publicysta Piotr Semka oznajmił na antenie TVP, że noblistka nie powinna „bezpośrednio odnosić się do konfliktów politycznych”. I wtedy dopiero, jak uważa Semka, który sam w zasadzie nic innego nie robi, tylko bezpośrednio odnosi się do konfliktów politycznych, byłoby „miło, że polska pisarka dostała Nobla”. W tym samym programie przemówił reżyser Maciej Pawlicki, który nazwał Waesterberga „bezczelnym Szwedem”. A jest taki, bo zarzucając Polakom antysemityzm, nie wspomniał o sprawie zasadniczej, czyli o „gigantycznej pomocy, której Polacy udzielali Żydom przez osiem wieków”. Jeśli natomiast chodzi o polski kolonializm, Pawlicki wyraźnie nie rozumiał, o co chodziło Waesterbergowi, a wcześniej samej Tokarczuk. Jaki kolonializm? Przecież chyba tylko dziecko nie wie, że Polska to na morza nie bardzo...
Ta sama kwestia zaskoczyła Bartosza Bartczaka, publicystę „Gościa Niedzielnego”: „O jaki kolonializm chodziło Szwedowi, skoro Polska żadnych kolonii nie miała?” – pyta w felietonie na stronie gosc.pl. „Może mówiąc o polskim kolonializmie Per Waesterberg miał na myśli Rzeczpospolitą Obojga Narodów?” – zastanawia się Bartczak.