Świat odetchnął z ulgą 10 kwietnia 1972 r., kiedy USA, ZSRR oraz 75 innych państw podpisało międzynarodową konwencję o zakazie prowadzenia badań, produkcji i gromadzenia broni bakteriologicznej. Wydawało się, że groźba śmiercionośnej wojny biologicznej została oddalona. W rzeczywistości dopiero wtedy wszystko się zaczęło. Po latach wyszło bowiem na jaw, że ledwie kilka miesięcy później radzieckie kierownictwo zadecydowało o bezprecedensowej rozbudowie tajnego programu broni tego typu (USA zakończyły badania nad nią w 1969 r.).
Pandemia bzdur: Pięć najpopularniejszych fake newsów ostatnich tygodni
65 tys. ludzi militaryzuje wirusy
Takie były początki tzw. Biopreparatu, oficjalnie skupiającego zakłady pracujące na rzecz przemysłu farmaceutycznego. W rzeczywistości stanowił on użyteczną przykrywkę dla programu rozwijania broni biologicznej, którym kierował Instytut Mikrobiologii Wojskowej. Według Kena Alibeka, mikrobiologa, który od 1975 r. pracował dla Biopreparatu, a w latach 1988–92 był jego wicedyrektorem, możliwości programu w dniach jego świetności pozwalały na wyprodukowanie kilku tysięcy ton zabójczych patogenów rocznie. To o wiele więcej, niż zakładały szacunki państw zachodnich.
Celem programu było stworzenie genetycznie zmodyfikowanych patogenów odpornych na szczepionki i antybiotyki, które można wykorzystać w konflikcie zbrojnym. Kulisy decyzji radzieckiego przywództwa do dziś otacza mgła tajemnicy. Proces decyzyjny na szczytach „imperium zła” – jak w przypadku wszystkich dyktatur – był nieprzejrzysty. Tylko pozornie o wszystkim decydował I sekretarz Leonid Breżniew.