Panujący król zwany Zygmuntem Starym nie mógł doczekać się potomka z prawego łoża. W małżeństwie z wojewodzianką węgierską Barbarą Zápolyą dochował się dwóch córek. Po ostatnim połogu ukochana Barbara zmarła 2 października 1515 r. Wprawdzie miał już syna, ale spłodzonego z konkubiną Katarzyną Telniczanką, gdy był królewiczem. Syn ten został biskupem wileńskim Janem z Książąt Litewskich.
Do obowiązków króla należało zapewnienie ciągłości dynastii. Naciskany przez senatorów Zygmunt zdecydował się na ożenek z księżniczką mediolańską Boną Sforzą. Wprawdzie nowa żona wchodziła w wiek staropanieński (24 lata), ale wywarła korzystne wrażenie na 51-letnim władcy. Zauroczyła go energiczna blondynka. Na weselu 18 kwietnia 1518 r. „jej wdzięczne ruchy wywołały podziw króla i obecnych”, zapisał historyk i dyplomata Ludwik Decjusz. Uczucie to pieczętowała noc poślubna: zachwycony monarcha przekazał żonie kosztowności w złocie, diamentach, perłach, rubinach i szmaragdach oraz postawy aksamitów i innych tkanin.
Po czym zaczęły się kłopoty. Wprawdzie Bona od razu zaszła w ciążę, ale na świat 18 stycznia 1519 r. przyszła córka – Izabela. Aż wreszcie 1 sierpnia 1520 r. dokonał się „cud Domu Jagiellońskiego”: Bona powiła syna. Król był wtedy zajęty wojną z wielkim mistrzem Zakonu Krzyżackiego, swym niesfornym siostrzeńcem Albrechtem Hohenzollernem.
Z gwiazd ówcześni uczeni wyczytali nadzwyczajną pomyślność dla królewicza. Nikt nie wątpił, że może być inaczej, gdyż wiara w mowę gwiazd i znajomość sztuki tajemnej były częścią kultury światłego renesansu. Toteż król ucieszył się podwójnie: „Z łaski Pana Boga mamy najmilszego syna, wieczny zakład naszej wzajemnej miłości. Za tak szczęśliwą i radosną wiadomość najmocniej dziękujemy Waszej Królewskiej Miłości i usilnie prosimy Ją, aby o zdrowiu swoim jak największe starania miała.