W czasie II wojny światowej polska policja porządkowa (zwana granatową) i kryminalna, straż ogniowa oraz hufce pracy dla młodzieży były obok lokalnych jednostek samorządowych jedynymi krajowymi instytucjami działającymi legalnie. Z woli niemieckiego okupanta zachowały pewną autonomię, a także prawo (w różnym stopniu) stosowania przymusu wobec obywateli. Do obowiązków policji granatowej należało egzekwowanie zarządzeń niemieckich, z czasem coraz bardziej drakońskich, zwłaszcza wobec Żydów. Złożone to i wieloaspektowe zjawisko. Profesor Jan Grabowski odnalazł w szczątkowo zachowanych archiwaliach z epoki i nielicznych dochodzeniach powojennych dane o 124 lokalnych posterunkach i udziale co najmniej kilkudziesięciu policjantów w różnych formach represji i egzekucjach, często wykonywanych z własnej inicjatywy.
Lęk racjonalizował wykluczenie
Na tej podstawie formułuje pytania, które odnoszą się do obniżającego się dramatycznie w czasie okupacji stanu moralnego polskiego społeczeństwa. Zdaniem autora w miarę trwania okupacji normą stawało się dbanie jedynie o najbliższe, głównie rodzinne otoczenie. Obiektywne czynniki mające na to wpływ – terror i eksploatacja ekonomiczna skutkująca drożyzną, wpędzająca coraz szersze kręgi w biedę – jego zdaniem mogą co najwyżej tłumaczyć podatność policjantów na korupcję i łapownictwo. Nie wyjaśniają jednak rosnącej skali udziału granatowych w działaniach skierowanych przeciw ludności żydowskiej, szczególnie tych, które były podejmowane z ich własnej inicjatywy, w tajemnicy przed zwierzchnikami.
Grabowski działania policjantów, a od pewnego momentu strażaków i junaków omawia po kolei –