Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Historia

Granatowi bardziej czarni. Jak policja wydawała Żydów

Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu w Gdańsku Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu w Gdańsku Bartosz Bańka / Agencja Gazeta
W swojej książce Jan Grabowski podejmuje temat współudziału w Holokauście polskich policjantów. Na 20 tys. tylko dziewięciu otrzymało medal Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.

W czasie II wojny światowej polska policja porządkowa (zwana granatową) i kryminalna, straż ogniowa oraz hufce pracy dla młodzieży były obok lokalnych jednostek samorządowych jedynymi krajowymi instytucjami działającymi legalnie. Z woli niemieckiego okupanta zachowały pewną autonomię, a także prawo (w różnym stopniu) stosowania przymusu wobec obywateli. Do obowiązków policji granatowej należało egzekwowanie zarządzeń niemieckich, z czasem coraz bardziej drakońskich, zwłaszcza wobec Żydów. Złożone to i wieloaspektowe zjawisko. Profesor Jan Grabowski odnalazł w szczątkowo zachowanych archiwaliach z epoki i nielicznych dochodzeniach powojennych dane o 124 lokalnych posterunkach i udziale co najmniej kilkudziesięciu policjantów w różnych formach represji i egzekucjach, często wykonywanych z własnej inicjatywy.

Lęk racjonalizował wykluczenie

Na tej podstawie formułuje pytania, które odnoszą się do obniżającego się dramatycznie w czasie okupacji stanu moralnego polskiego społeczeństwa. Zdaniem autora w miarę trwania okupacji normą stawało się dbanie jedynie o najbliższe, głównie rodzinne otoczenie. Obiektywne czynniki mające na to wpływ – terror i eksploatacja ekonomiczna skutkująca drożyzną, wpędzająca coraz szersze kręgi w biedę – jego zdaniem mogą co najwyżej tłumaczyć podatność policjantów na korupcję i łapownictwo. Nie wyjaśniają jednak rosnącej skali udziału granatowych w działaniach skierowanych przeciw ludności żydowskiej, szczególnie tych, które były podejmowane z ich własnej inicjatywy, w tajemnicy przed zwierzchnikami.

Grabowski działania policjantów, a od pewnego momentu strażaków i junaków omawia po kolei – przed powstaniem gett, w czasie ich funkcjonowania, w trakcie masowych wywózek do ośrodków zagłady w 1942 i 1943 r. (akcja „Reinhard”) i w końcu w czasie Judenjagd: polowania na Żydów ukrywających się po stronie aryjskiej.

Nasilającemu się od wybuchu wojny z Rosją w czerwcu 1941 r. mordowaniu Żydów towarzyszyło rosnące znaczenie udziału granatowych i członków innych instytucji kolaboracyjnych w tych zbrodniach. Wydane przez Hansa Franka 15 października 1941 r. zarządzenie o karze śmierci dla pozostających poza gettami Żydów i pomagających im Polaków miało zmusić całe społeczeństwo do współudziału w ludobójstwie. Lęk przed karami racjonalizował bazujące na postawach antysemickich wykluczenie ludności żydowskiej ze wspólnoty obywatelskiej.

Żydów rozpoznawali Polacy

Bez udziału granatowych tworzenie kordonów ochronnych wokół wysiedlanych gett czy wywózki Żydów na śmierć w obozach zagłady bądź ich masowe egzekucje w okolicznych lasach byłyby co najmniej utrudnione – Niemcy nie mieli wystarczających sił do skutecznego przeprowadzenia represji na taką skalę. Jak pisze Grabowski, „władza policjantów granatowych nad ludnością żydowską była odwrotnie proporcjonalna do stopnia nadzoru i obecności okupanta”. Posterunków policji granatowej było dwa razy więcej niż komisariatów żandarmerii niemieckiej.

Dla Niemców Żydzi, którzy zdjęli opaski i funkcjonowali poza gettem, byli w zasadzie niewidoczni. Niemcy nie potrafili sprawdzić u ukrywających się stopnia ich znajomości języka polskiego i kodów kultury katolickiej. Rozpoznawali ich natomiast bezbłędnie miejscowi Polacy i z lęku bądź dla zysku zgłaszali granatowym, a ci albo odwozili ich na posterunek niemieckiej żandarmerii, albo – z czasem coraz częściej – sami mordowali. W wielu opisanych przypadkach zabójstwa były uzasadniane próbą zapobieżenia niemieckiemu odwetowi na Polakach, którzy przez pewien czas ukrywali uciekinierów. Bano się podobno powszechnie, że wydani Niemcom Żydzi zdradzają wcześniejsze kryjówki.

Mało sprawiedliwych policjantów

Grabowski pisze, że wprawdzie polskie podziemie reagowało krytycznie na zbrodniczą działalność policjantów, strażników w obozach pracy i strażaków, ale wyroków na zbrodniarzach wykonano jedynie kilka. Mimo że od 1943 r. rosło zaangażowanie granatowych w działalność konspiracyjną, wciąż wielu z nich szantażowało bądź wyłapywało ukrywających się Żydów. Widoczne to było m.in. w Warszawie, gdzie od marca 1943 r. do tych czynów zachęcała możliwość zachowania dla siebie jednej trzeciej pieniędzy znalezionych przy złapanej osobie. Z miesiąca na miesiąc życie Żydów traciło na znaczeniu. „Normalni, dalecy od fanatyzmu i ideologicznego zaślepienia ludzie przeistoczyli się w zbrodniarzy gotowych wykonywać najbardziej nieludzkie polecenia przełożonych”.

Ocena postaw i czynów znaczącej grupy policjantów wobec coraz dotkliwiej prześladowanych, a później masowo mordowanych Żydów wypada dla policjantów gorzej niż fatalnie. Smutna może być konstatacja, że spośród ok. 20 tys. granatowych policjantów jedynie dziewięciu otrzymało po wojnie przyznany przez Yad Vashem za ratowanie Żydów medal Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.

Autor jest profesorem Żydowskiego Instytutu Historycznego.

Jan Grabowski, Na posterunku. Udział polskiej policji granatowej i kryminalnej w zagładzie Żydów, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2020, s. 432

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
O Polityce

Dzieje polskiej wsi - nowy Pomocnik Historyczny POLITYKI

24 kwietnia trafi do sprzedaży najnowszy Pomocnik Historyczny POLITYKI „Dzieje polskiej wsi”.

(red.)
16.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną