Zanim padły strzały II. Czarna wołga i tajemnicze fiolki pod kopalnią „Sosnowiec”
Dlaczego największy w kraju opór przeciwko stanowi wojennemu stawiano od samego początku – już w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. – na Śląsku, a przede wszystkim w tutejszych kopalniach i hutach? Dlaczego tu – 15 grudnia w kopalni „Manifest Lipcowy” w Jastrzębiu-Zdroju – padły pierwsze strzały w polsko-polskiej wojnie? Dlaczego najkrwawsze wydarzenie stanu wojennego – pacyfikacja kopalni „Wujek” w Katowicach 16 grudnia 1981 r. – miała miejsce już następnego dnia po „Manifeście Lipcowym”, kiedy echem jeszcze pobrzmiewały apele gen. Wojciecha Jaruzelskiego, żeby nie została przelana ani jedna kropla polskiej krwi?
Czy to zbieg okoliczności, o jaki nietrudno w takich przedsięwzięciach jak stan wojenny? Czy też społeczna i polityczna atmosfera na Śląsku od początku była konfrontacyjna? A może komuś zależało, aby stan wojenny utopić we krwi i tym samym zamknąć na lata dialog władzy z dążącym do wolności narodem? Komu?
Bez tych wydarzeń na Śląsku stan wojenny byłby – przynajmniej w pierwszych dniach, z punktu widzenia jego organizatorów – udany. Kraj żył w strachu i pożądanym dla władz wojskowych spokoju. Tylko tutaj wrzało. Z jakich powodów robotniczy Śląsk, postrzegany w PRL jako swoista „Katanga dobrobytu”, powiedział ludowej władzy kategoryczne „nie!”?
W kilku publikacjach postaramy się przybliżyć tamten czas sprzed 40 lat. Z tragicznym grudniem 1981 r. włącznie. Ważna będzie ocena roli Katowickiego Forum Partyjnego, stowarzyszenia przesiąkniętego stalinowską mentalnością i ideologią, nawołującego ZSRR do bratniej pomocy.