35 pomników
Spór o zbrodnię w Babim Jarze i 35 pomników. Jak upamiętniać tę śmierć?
Niektórzy kijowscy rozmówcy – ci zaangażowani w temat, jak i zwykli spacerowicze w Babim Jarze, który dzisiaj jest miejskim parkiem – zamiast „politycznych kłótni” wolą łagodniejsze „etyczne spory”. Ale wielu mówi wprost: kto zagarnie dla siebie narrację historyczną, zdobędzie Ukrainę. Wśród chętnych są i lokalni polityczni watażkowie, i Władimir Putin. – Niestety, obserwujemy w Ukrainie walkę wielu grup interesu i wpływu, które współzawodniczą o upamiętnienie Babiego Jaru – mówi Rusłan Kawaciuk, zastępca dyrektora generalnego Fundacji i Centrum Pamięci Zagłady (CPZ) Babi Jar, która powstała w 2016 r. i chce zbudować w Jarze instytut na miarę Yad Vashem. – Nie ma jednej wizji historii Babiego Jaru. Komuniści, ukraińscy nacjonaliści, Romowie, byli jeńcy wojenni i żydowscy liderzy spierają się i nie godzą.
Niepodległa od 30 lat Ukraina ciągle buduje swoją tożsamość, przepatruje na nowo historię, wskazuje bohaterów i wrogów. Szczególnie delikatny jest wątek wojenny. W 2017 r. ukraiński parlament, Werhowna Rada, ustalił obowiązującą nazwę: druga wojna światowa zamiast używanej przez dziesięciolecia na sowiecką modłę Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Ta sowiecka traktowała ofiary wojny w Ukrainie zbiorowo, jako „poległych obywateli ZSRR” bez względu na ich pochodzenie.
Śmierć jako fakt
Kiedy ustalano nową nazwę dla dawnej wojny, we wschodniej Ukrainie toczyła się już inna wojna – z Rosją. Dziś Kijów żyje niby zwyczajnym życiem europejskiej metropolii, ale niepokój czuje się na ulicach. Obie wojny – dawna i nowa – mają całkiem współczesny wpływ na pamięć o ludziach wymordowanych w Babim Jarze przed 80 laty.
Niemcy zdobyli Kijów 19 września 1941 r.