Ponieważ miejsca, które odwiedził św. Wojciech dzieli dystans od kilku do kilkunastu kilometrów, dlatego na wycieczkę trzeba wybrać się sprawnym rowerem lub samochodem. W sumie mamy do przejechania około 50 kilometrów.
O św. Wojciechu uczymy się już w szkole podstawowej przy okazji lekcji historii dotyczących początków państwa polskiego. Wiemy, że jest patronem duchowej jedności Europy, jednym ze świętych patronujących Polsce, że nawracał pogan, i że zabito go gdzieś na ziemiach Prusów. Jego ciało wykupiono, przewieziono do Gniezna, a po jakimś czasie dalej - do Pragi. Wszystko pięknie, tak mówią zachowane teksty historyczne, ale czy wiemy naprawdę, którędy św. Wojciech wędrował i gdzie dokładnie dokonał żywota? Wiele wątpliwości rozwiały badania archeologów prowadzone w latach 90. ubiegłego wieku.
Początek w Truso
Z tekstów wiadomo, że św. Wojciech na północ wybrał się w kwietniu 997 r. razem ze swoim przyrodnim bratem Radzimem oraz prezbitrem Boguszą-Benedyktem. Największym utrudnieniem dla misjonarzy była nieznajomość języka Prusów. W jednej z wiosek rybackich doszło ponoć do spotkania z rybakami. Jeden z nich nic nie rozumiejąc z mowy św. Wojciecha uderzył go wiosłem po plecach. W rezultacie misjonarze dostali się na teren osady dzięki wstawiennictwu pewnego możnego. 17 kwietnia stanęli przed tamtejszym wiecem, na którym św. Wojciech, korzystając z pomocy tłumacza, objaśnił zasady chrześcijaństwa.
Archeolodzy - wśród nich Marek Jagodziński z Muzeum Archeologicznego w Elblągu - skłaniają się ku tezie, że św. Wojciech wyruszył w swą misję nawracania pogan z Truso, położonego w okolicach Elbląga. Mieszkańcy tej skandynawskiej faktorii handlowej zajmowali się przede wszystkim wymianą towarów z tubylcami, czyli mieszkającymi po sąsiedzku Prusami i Słowianami.