Tylko konie były trzeźwe
Rosyjski podbój Galicji w 1914 r. Tylko konie były trzeźwe
Granice Rosji miały sięgać głęboko na południe od Karpat, prawie pod Miszkolc i Tokaj na Węgrzech, a na zachodzie po miejscowość Poprad. Przed 1914 r. władze rosyjskie na różne sposoby wspierały w Galicji (czyli Rusi Zakarpackiej) tzw. ruch moskalofilów, czyli Rusinów, którzy nie uznawali się za członków narodu ukraińskiego, ale poczuwali się do jedności kulturowej z Rosjanami, oraz promowały prawosławie.
Wojna Austro-Węgier z Rosją, która wybuchła 6 sierpnia 1914 r., szybko przybrała niekorzystny dla tego pierwszego mocarstwa przebieg. Wywołało to popłoch wśród ludności cywilnej i lawinę uchodźców zmierzających w głąb monarchii. Katoliccy mieszkańcy Galicji obu obrządków (rzymskiego i bizantyńskiego), którzy pozostali na miejscu, próbowali chronić się przed Rosjanami, wystawiając w oknach swoich domów obrazy Matki Boskiej. Miały stanowić dowód na to, że nie mieszkają w nich wyznawcy judaizmu lub protestanci i odwieść rosyjskich żołnierzy od ich plądrowania.
W miarę klęsk c.k. armii rosły strach i pesymizm. Gdy pod koniec sierpnia jeden ze lwowskich żandarmów patrolujących ulice zagadnął grupkę napotkanych osób słowami „No cóż, zwyciężamy”, usłyszał w odpowiedzi „Tak, zwyciężamy. Szkoda tylko, że te zwycięstwa są coraz bliżej Lwowa”. Rzeczywiście, już 3 września do stolicy prowincji wkroczyły carskie oddziały, a po kilku tygodniach stanęły pod Krakowem. Ponad 80 proc. terytorium Galicji znalazło się pod kontrolą Rosjan, a Kraków szykował się do oblężenia. W grudniu 1914 r. udało się armii austriackiej odeprzeć siły inwazyjne na wschód na linię Tarnów–Gorlice. Trwało oblężenie twierdzy Przemyśl, w której broniła się licząca ponad 100 tys. żołnierzy załoga c.k. armii.
Orzeł w worku
Rosjanie potraktowali swoją obecność w Galicji jako trwałą.