Cokół czeka
Gabriel Narutowicz: cokół czeka, na razie będzie tablica. To też sukces „Polityki”
Przed 95. rocznicą zabójstwa prezydenta Narutowicza w artykule „Pamięć Prezydenta” (POLITYKA 48/17) napisałem, że najwyższy czas, by obecni posłowie, tak często odwołujący się do dziedzictwa II RP, wypełnili testament swoich poprzedników i ponownie, w godnym miejscu w Sejmie, upamiętnili zamordowanego prezydenta. Przypomniałem, że w 1923 r. w westybulu Sejmu odsłonięto tablicę z napisem: „Dn. 16 grudnia 1922 r. zginął z rąk mordercy Gabrjel Narutowicz, Pierwszy Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej. Dla uczczenia jego pamięci Sejm uchwałą z dn. 16 stycznia 1923 r. postanowił tablicę wmurować”. Po wojnie jej nie odtworzono. W 2017 r. POLITYKA zaapelowała o wmurowanie w Sejmie repliki.
Naszym pomysłem nie zainteresował się żaden poseł ani klub poselski. Kancelaria Sejmu odpowiedziała, że zamordowanego prezydenta dostatecznie upamiętnia sejmowa sala nr 22 nosząca jego imię. Ale pomysł prezydenckiej tablicy nie przepadł… W kwietniu 2018 r. prezydent Andrzej Duda, marszałek Marek Kuchciński i poseł Jarosław Kaczyński w sejmowym holu odsłonili tablicę upamiętniającą nie Narutowicza, a prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Porównując tryb podejmowania decyzji o wmurowaniu tablic, powiedzieć można, że ta ostatnia zawisła „bez żadnego trybu”. Inaczej niż w 1923 r., nie było poselskiego wniosku, dyskusji nad nim ani głosowania. Poseł Sławomir Neumann, przewodniczący klubu PO, napisał, że zrobiono to „po kryjomu, nie informując ani Prezydium, ani Konwentu Seniorów”.
W marcu 2019 r. skontaktował się ze mną Marian Muczyński, nasz czytelnik z Gdańska. Powiedział, że wstrząsnęły nim dwa niedawne wydarzenia: demonstracja narodowców w Gdańsku i zabójstwo prezydenta Pawła Adamowicza.