Historia

Żalnobyl, czyli atom po polsku

Żalnobyl, czyli atom po polsku. Miliard włożony w budowę elektrowni wypromieniował

Ruiny elektrowni jądrowej w Żarnowcu, widok z 2009 r. Ruiny elektrowni jądrowej w Żarnowcu, widok z 2009 r. Wojciech Jakubowski/Fotokombinat / KFP
W kwietniu Polska podpisała umowę z amerykańskimi wykonawcami elektrowni atomowej na Pomorzu. Co zrobić, żeby nowa inwestycja nie skończyła tak samo jak poprzednia, mówi Piotr Wróblewski, autor książki o Żarnowcu.
Piotr WróblewskiMaciej Kosycarz/KFP Piotr Wróblewski

JULIUSZ ĆWIELUCH: – Ile brakowało, żeby Polska od lat miała elektrownię atomową?
PIOTR WRÓBLEWSKI: – Znacznie mniej niż przez lata nam wmawiano. Ważący 230 ton zbiornik reaktora przypłynął do Polski pod koniec 1989 r. Sam reaktor był już w kraju – zgodnie z dokumentacją od Skody skompletowany w 98 proc. czekał na finalny montaż.

Tyle że nie było go gdzie zamontować, bo budowa miała około trzech lat poślizgu.
Żarnowiec to było gigantyczne przedsięwzięcie, do którego Polska sumiennie przygotowywała się niemal 30 lat. Największy projekt w historii nie tylko polskiej energetyki, ale i największa inwestycja w PRL. W dniu podpisania decyzji o budowie budżet inwestycji szacowany był na 44,5 mld starych złotych. W dzisiejszych realiach byłoby to 12 mld zł. Budowa pochłonęła znacznie więcej. Jednak w decydującym momencie inwestycję zamknięto. Zaorano, jakby to był jakiś zwykły zakład pracy, a nie nowa gałąź przemysłu. W błocie utopiono miliardy i potencjał atomowy kraju. A tak byłoby na czym budować te nowe elektrownie, do których się właśnie przymierzamy.

Po latach fajnie się fantazjuje, co by było gdyby.
To nie jest kwestia fantazjowania. Niemal bliźniaczy obiekt powstawał w tym samym czasie w Mochovcach na Słowacji. Tam budowa formalnie zaczęła się pół roku po Żarnowcu. Losy elektrowni w Mochovcach również były podobne. Wielka budowa, wielkie kłopoty, zapaść finansowa państwa, zamrożenie inwestycji. Tylko że scenariusz jest z happy endem: Słowacy mają swój atom. A Polska robi drugie, a może nawet trzecie czy czwarte podejście do tej inwestycji.

Skończenie elektrowni atomowej na bazie rosyjskiej myśli technologicznej to byłby happy end?
Czeski Temelin to elektrownia na bazie rosyjskiej technologii.

Polityka 21.2025 (3515) z dnia 20.05.2025; Historia; s. 69
Oryginalny tytuł tekstu: "Żalnobyl, czyli atom po polsku"
Reklama