Wypromowany prorok
Co dziś zostało z myśli Karola Marksa. Idol? Bałwan. Altruizm nie był jego mocną stroną
JAKUB HALCEWICZ: – Idol?
KRZYSZTOF ISZKOWSKI: – Bałwan. Gdy krytykował innych, Marks nie uciekał od ostrych sformułowań, więc myślę, że zasłużył na podobnie twarde potraktowanie. Nie chodzi mi o głupca ani o kupę zlepionego śniegu, tylko o wykreowany obiekt kultu. Bo opowiadam nie tylko o życiu Marksa i jego ideach, ale też o tym, kim lub czym stał się po śmierci. Chcę pokazać, że jego dzisiejsza sława wynika w dużej mierze z działań piarowych jego współpracownika i sponsora. Jeżeli prace Marksa są dziś uznawane za przełomowe w historii myśli, to jest to zasługą Fryderyka Engelsa, który mozolnie budował legendę przyjaciela i w końcu uczynił go idolem.
Co świat zawdzięcza Marksowi?
To on wymyślił kapitalizm. Jego inspirowana dorobkiem Hegla analiza faz rozwoju społecznego – od niewolnictwa, przez feudalizm, do kapitalizmu – ukształtowała sposób myślenia o historii i gospodarce nawet tych osób, które uważają komunizm za zło wcielone. Powszechne poczucie, że żyjemy w społeczeństwie kapitalistycznym, jest najbardziej trwałym elementem myśli Marksa.
Następny system miał być lepszy?
Marks unikał szczegółowego opisywania przyszłego społeczeństwa komunistycznego. Nie chciał tworzyć konkretnej wizji, jak wcześniejsi myśliciele socjalistyczni, tacy jak na przykład Charles Fourier, który opowiadał, że ludzie będą żyć dostatnio po 144 lata i urosną do ponad dwóch metrów, a oceany wypełnią się lemoniadą. Marks skupił się na analizie kapitalizmu i jego nieuchronnych sprzecznościach, twierdząc, że system ten upadnie, ale nie określał, jak dokładnie miałoby wyglądać społeczeństwo po rewolucji.
Czy może być inspirujący choćby w rozmowach o dzisiejszych nierównościach?