W cieniu lustra, pod okiem Boga
W cieniu lustra, pod okiem Boga, czyli oblicza dawnej kobiecości. Coś z tego przetrwało do dziś
Pod koniec XIV w. praski archidiakon Paweł z Janowic usłyszał od wiernych parafian plotkę, jakoby „pewna kobieta zwana Domką”, która mieszkała z innymi białogłowami oraz mężczyzną imieniem Henryk i uprawiała zioła, prowadziła dom publiczny. Nie było żadnych dowodów, ale wystarczyło, że kobiety żyły poza kontrolą męża i miały wiedzę o leczeniu. Od tego donosu zaczyna swoją niedawno wydaną w Polsce książkę „Kobieta średniowiecza” Eleanor Janega, amerykańska mediewistka wykładająca na London School of Economics. Pokazuje, jak przez wieki mężczyźni konstruowali obraz kobiety i jej ciała jako słabszej, gorszej, niebezpiecznej. Obraz ten w pewnej mierze przetrwał do dziś.
Czytaj też: Nie z Adama ta Ewa
Ciało według mężczyzn
Filozofowie, lekarze, teologowie od Arystotelesa poprzez Augustyna, aż po Tomasza z Akwinu tworzyli spójny obraz kobiecego ciała jako zimnego, wilgotnego, niestabilnego. Kobieta była uważana za „mężczyznę wywróconego na lewą stronę”, z macicą wędrującą po ciele i wywołującą histerie. W najstarszym greckim piśmie medycznym „Corpus Hippocraticum” datowanym na lata 440–350 p.n.e. zalecano, by niewiasty „dla zdrowotności” regularnie zachodziły w ciążę, ponieważ tylko ona unieruchamiała niesforny organ.
Janega analizuje społeczne rytuały dyscyplinowania kobiet. Rycerz de La Tour Landry w podręczniku dla córek z 1372 r. radzi im, by nie śmiały się zbyt głośno, nie patrzyły mężczyznom w oczy i nie słuchały romansów. Kobieta miała być piękna, ale naturalnie. Każda próba upiększenia (np.