Skręty Kremla
Stalin chciał się po cichu ułożyć z Hitlerem. Był w szoku, chorobliwie wietrzył spiski
Józef Stalin nie mógł otrząsnąć się z szoku: III Rzesza złamała zawarty w 1939 r. pakt o przyjaźni i napadła 22 czerwca 1941 r. na Związek Sowiecki. Był pewien, że Niemcy zaspokojone podbiciem większości państw Europy jego nie zaatakują. Nie będzie im się to opłacać choćby ze względu na duże dostawy cennych surowców i żywności czy wymianę szpiegowskich informacji. Bagatelizował ostrzeżenia dyplomatów, nie słuchał brytyjskiego premiera Winstona Churchilla. Odrzucał raporty tajnych służb o dyslokacji wojsk III Rzeszy mających wkroczyć na ściśle określone terytoria ZSRS. Nawet kiedy armie Adolfa Hitlera już rozpoczęły agresję, początkowo uznał ten fakt za blef i rozkazał Armii Czerwonej wstrzymanie się z podjęciem walki.
Istnieją jednak przesłanki wskazujące na to, że wcześniej Ławrientij Beria, generalny komisarz i szef NKWD oraz Wiaczesław Mołotow, ludowy komisarz spraw zagranicznych, nie przekazywali Stalinowi pełnych wiadomości o niemieckich przygotowaniach. Sowietolożka z Sorbony Françoise Thom, autorka imponującej biografii „Beria. Oprawca bez skazy”, przekonująco wykazała, że bohater jej książki, prawa ręka Stalina, zamierzał wykorzystać szykującą się kampanię antyhitlerowską do przejęcia władzy.
Czytaj też: Operacja Barbarossa: pojedynek z mitami
Trop bułgarski
Upokorzony agresją Stalin zamilkł. Dopiero 3 lipca przemówił przez radio, zaczynając wezwaniem: „Towarzysze! Obywatele! Bracia i siostry! Żołnierze i marynarze! Zwracam się do was, moi przyjaciele”. Oficjalnie rozpalał nienawiść do führera, nieoficjalnie rozpoczął dyplomatyczne starania o dojście z nim do porozumienia i zawarcie separatystycznego rozejmu.