Karnawał przed odwilżą
Festiwal 1955. Drugiego takiego lata w Polsce nie było. „Wracaliśmy wniebowzięci”
Spotkaliśmy się na pokazie tańca. Lato, ciepły chodnik i zimny sok – wspomina Stasia, a Magda słucha. – Oj, wnusiu. Jaki to był dobry seks, nie przytrafił mi się taki nigdy więcej. A do łóżka szłam często i z ochotą. Najgorsze, że nie mogłam już tego nigdy powtórzyć z tym samym chłopakiem. Bo on był tu tylko na chwilę”. To wspomnienie Stasi jest literacką fikcją z powieści „Tyłem do kierunku jazdy” Sylwii Chutnik. Tamten czas obrósł w legendy.
– Właśnie skończyłem liceum w Opolu. Rodzice byli nauczycielami, mieszkaliśmy 10 km za miastem. Kiedy dowiedzieliśmy się o festiwalu, liczyłem, że zaproszenie przyjdzie z automatu. Bo maturę zdałem na same piątki, dostałem tytuł przodownika nauki i pracy społecznej – opowiada Jerzy Marian Nowak, dziś emerytowany dyplomata. Okazało się, że dla Opolszczyzny zaproszeń zabrakło. Wraz z kolegą ruszyli więc na własną rękę. Spędzili w Warszawie dwa dni. Festiwal zaczął się 31 lipca i trwał dwa tygodnie.
Jak informował dziennikarzy tydzień wcześniej Aleksander Jankov z festiwalowego komitetu organizacyjnego, zaplanowano mnóstwo wydarzeń, by integrować młodych. „Spotkania te stanowią doniosłą część programu festiwalowego i mają na celu umożliwienie młodzieży bliższego zapoznania się ze sobą, wymianę poglądów i doświadczeń, nawiązanie i zacieśnienie więzów przyjaźni” – relacjonował tygodnik „Stolica”. Podzielono je według zawodów (dla robotników, chłopów, pracowników umysłowych) i zainteresowań (dla artystów, aktorów, filmowców, tancerzy, szachistów, filatelistów itd.). Były też specjalne zgromadzenia studentów, dyskusje o filmach oraz spotkania ogólne – zwłaszcza w Sali Kongresowej Pałacu Kultury (spotkanie młodzieży z pięciu mocarstw) i „Wielki Karnawał Przyjaźni” w nocy z 13 na 14 sierpnia w udekorowanym i iluminowanym parku Skaryszewskim z udziałem zespołów muzycznych z Polski, Francji, Norwegii i innych krajów.