Janusz u Karola
Dwudziestolatek ambasadorem w Londynie? Z nazwiskiem Radziwiłł wszystko było możliwe
W Muzeum Narodowym we Wrocławiu można obejrzeć XVII-wieczny portret bogato ubranego młodego mężczyzny. Ma na sobie krótki kaftan i spodnie uszyte z brokatowej tkaniny, z kołnierzem i mankietami z misternej koronki. Młodzieńcowi przedstawionemu zgodnie z konwencją wczesnobarokowego malarstwa dworskiego zależało, by wyglądać godnie. Co prawda w czasie, gdy pozował artyście, Janusz Radziwiłł był tylko studentem na uniwersytecie w Lejdzie, ale jednocześnie – dziedzicem jednego z najpotężniejszych rodów magnackich w Rzeczpospolitej.
Możliwe, że wiedział już wtedy o zleceniu dyplomatycznym od nowo wybranego polskiego króla Władysława IV Wazy, który w 1632 r. wysłał go jako ambasadora do Hagi, Brukseli i Londynu. Nie mógł za to przypuszczać, że 250 lat później dzięki Henrykowi Sienkiewiczowi zapisze się w polskiej wyobraźni zbiorowej jako zdrajca z „Potopu”.
Czytaj też: Wielki Gościniec Litewski
Radziwiłł na dwory
O tym, że to właśnie Januszowi zostanie powierzona misja poinformowania kilku zachodnich dworów o elekcji nowego polskiego władcy, zdecydowały jego pochodzenie i wyznanie. Był synem Krzysztofa Radziwiłła, księcia na Birżach i Dubinkach, przywódcy protestantów i jednego z najbardziej wpływowych polityków w Rzeczpospolitej, który wsparł podczas elekcji kandydaturę najstarszego syna Zygmunta III, królewicza Władysława. Gdy ten został Władysławem IV, odwdzięczył się księciu nominacją senatorską oraz zagraniczną misją dla jego syna.