Brawura wbrew wszystkiemu
Brawura wbrew wszystkiemu. Tak fałszywa hrabina ratowała więźniów Majdanka
KASPER KALINOWSKI: – Była pani jednym z nielicznych historyków w Stanach Zjednoczonych, którzy badali dokumenty dotyczące niemieckiego obozu koncentracyjnego na Majdanku. Kiedy w 1989 r. dostała pani maszynopis ze wspomnieniami Janiny Mehlberg, miała pani wątpliwości, czy są autentyczne. Dlaczego?
ELIZABETH B. WHITE: – Historia wydała mi się zdumiewająca. Żydówka uratowała tysiące ludzi, podając się za polską hrabinę Janinę Suchodolską. Niemal codziennie przekraczała bramy Majdanka, aby dostarczać więźniom żywność i tuż pod nosem SS szmuglować kontrabandę. Pomyślałam: niemożliwe. Potem jednak Joanna i ja potwierdziłyśmy w źródłach w dziesięciu krajach na czterech kontynentach, że ta historia jest prawdziwa.
Kobieta niezwykła?
JOANNA ŚLIWA: – W tej historii wszystko wydaje się niezwykłe. Nie tylko jej działalność w czasie okupacji, ale również jej życie przed wojną. Urodziła się jako Pepi Spinner w 1905 r. w żydowskiej rodzinie w Galicji Wschodniej w Żurawnie (dziś Ukraina). Ojciec był bogatym właścicielem ziemskim i utrzymywał kontakty ze szlachtą, toteż Pepi znała maniery arystokracji. Miała prywatnych korepetytorów, mówiła po polsku, niemiecku, rosyjsku, angielsku i francusku. Marzyła o karierze w matematyce, a w 1928 r. uzyskała doktorat z filozofii. W 1933 r. wyszła za mąż za Henryka Mehlberga. Zamieszkali we Lwowie, on uczył filozofii, a ona matematyki w liceum żeńskim.
W czasie wojny decyzję o ucieczce podjęli na początku grudnia 1941 r. Przyjaciel rodziny, hrabia Andrzej Skrzyński, zorganizował im fałszywe dokumenty – stali się hrabiostwem Piotrem i Janiną Suchodolskimi. Ściągnął ich do Lublina. Poręczył za Janinę, co umożliwiło jej wstąpienie do Armii Krajowej, a Henrykowi pomógł otrzymać posadę w spółdzielni rolniczej Społem.