Gnusy i leżuchy
Gnusy i leżuchy, czyli krótka historia lenistwa. Człowiek miał być stworzony do trudu i znoju
Mówiono, że lenistwo jest przebiegłe i imię pożycza od szlachetnego odpoczynku. Jest też uważane za przyczynę innych występków. Adam Naruszewicz, nadworny historyk ostatniego króla Polski Stanisława Augusta Poniatowskiego, powiadał, że „próżniactwo niecnót jest zarodkiem”.
W skrajnych przypadkach próżniactwo przeradzało się w mające swój urok hultajskie życie bez obowiązków i odpowiedzialności. Bezcelowe łazęgi, utrzymywanie się z kradzieży i żebrania, rozrywki w postaci bójek i alkoholu. Jan Ferdynand Nax, XVIII-wieczny architekt i ekonomista związany z Gdańskiem, oceniał potępiająco, że żebrakom nie chce się pracować, bo dobrze im się żyje z cudzego wysiłku.
Leniuchowanie przez wieki dorobiło się różnych określeń: gnuśność, zbijanie (albo strzelanie) bąków, a oddający się nicnierobieniu byli gnusami, gnuśniakami, leżuchami, obibokami, wałkoniami, a w XX w. bumelantami i leserami. Leniwych piętnowano i wyśmiewano, porównywano do osłów i żółwi, na obrazach przedstawiano w pozycji leżącej. Sebastian Brant, niemiecki humanista z przełomu XV i XVI w. w satyrze z 1494 r. umieścił lenia na opisywanym przez siebie statku szaleńców (średniowieczne władze miast rzeczywiście wysyłały chorych psychicznie w podróże morskie, żeby się ich pozbyć):
„Leń pożytku nie przynosi,
Jak straszydło w polu stoi,
Chciałby tylko ciągle spać
I przy piecu kości grzać”.
O lenistwo oskarżali się nawzajem szlachta i chłopi, bogaci i biedni. Właściciele ziemscy malowali czarny obraz wymigujących się od roboty wieśniaków, podczas gdy stany niższe piętnowały nieróbstwo klasy wyższej.
Czytaj też: R