Olin i inni, czyli afery III RP
Olin i inni, czyli największe skandale III RP. Dziś prawdziwi Olinowie mogą spać spokojnie
Jest wtorek 19 grudnia 1995 r. Za cztery dni Aleksander Kwaśniewski zostanie zaprzysiężony na prezydenta, ale na razie głową państwa pozostaje Lech Wałęsa. W mroźny wieczór pod Pałac Prezydencki podjeżdżają limuzyny. Kamera pokazuje kolejnych gości. To marszałkowie Sejmu i Senatu, prezes Sądu Najwyższego, przewodniczący Trybunału Konstytucyjnego, prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Spod pałacu relacjonuje na żywo dla „Panoramy” TVP Małgorzata Ziętkiewicz: „Nieoficjalnie wiemy, że spotkanie dotyczy zagrożenia bezpieczeństwa Polski. O tym, kogo ono dotyczy, wie tylko Lech Wałęsa. Prezydent uważa, że nie mógł tej informacji zostawić dla siebie. Jest ona zbyt ważna i o zbyt dużej randze politycznej. Kogoś brakuje na tym spotkaniu. Ale nie odważę się powiedzieć kogo…”.
Spektakl na Wiejskiej
Nietrudno się domyślić, że reporterka ma na myśli premiera Józefa Oleksego. Ale na razie wiadomo tyle, że szef MSW Andrzej Milczanowski (reprezentujący w rządzie Wałęsę) kieruje do prokuratury wojskowej wniosek o wszczęcie postępowania w sprawie zagrożenia bezpieczeństwa państwa. Warszawa huczy od plotek, mówi się o wprowadzeniu stanu wyjątkowego i wstrzymaniu zaprzysiężenia Kwaśniewskiego.
Główny akt dramatu rozegra się 21 grudnia na sali sejmowej. Na mównicę wchodzi Milczanowski, cieszący się zasłużoną reputacją bohatera solidarnościowego podziemia. Jak zawsze powściągliwy, relacjonuje: „Z posiadanych informacji wynika, że w latach 1990–1995 pan Józef Oleksy odbył wiele spotkań z oficerami obcego wywiadu, w trakcie których świadomie przekazywał informacje i dokumenty, w tym także tajne. Urząd Ochrony Państwa uzyskał również informację, iż pan Józef Oleksy został zarejestrowany jako kwalifikowane źródło informacji w tajnej specjalnego znaczenia ewidencji obcego wywiadu, włącznie z jego kryptonimem”.