Ikona z torebką
Ikona z torebką. W Szwecji stała się symbolem walki z faszyzmem. Okazała się Polką
Była niedziela 13 kwietnia 1985 r. W ospałym 60-tysięcznym Växjö na południu Szwecji wreszcie coś się działo. O godz. 11.00 na Stortorget (główny rynek) demonstrację zwołali zwolennicy lewicy, godzinę później mieli demonstrować członkowie Nordyckiej Partii Narodowej (Nordiska Rikspartiet). Jedni i drudzy za zgodą władz. Takie wydarzenia zwykle przebiegały bez ekscesów. Szwedzi w połowie lat 80. cieszyli się wysokim poziomem życia i spokojem społecznym, polityka wciąż wyglądała na nudną sielankę (premier Olof Palme został zamordowany rok później). Mieszkańcy Växjö niekoniecznie podzielali poglądy demonstrantów, ale uznawali ich prawo do manifestacji, biernie przyglądali się więc, gdy przez miasto maszerowało kilkunastu neonazistów, wykrzykując rasistowskie hasła. Na skrzyżowaniu Norrgatan i Kronobergsgatan do jednego z nich (wymachiwał flagą Rzeszy Nordyckiej) znienacka podbiegła pani w kusym płaszczyku i plisowanej spódnicy. I zdzieliła go torebką w wygoloną głowę.
Kadr idealny
Gest kobiety zadziałał jak zapalnik. W stronę demonstrantów poleciały wyzwiska i jajka, a później ruszył tłum. Kilku neonazistów odniosło obrażenia w bezpośrednich starciach, jeden został pobity do nieprzytomności, przed śmiertelnym linczem uratował go lewicowy aktywista. Ostatecznie neonaziści salwowali się ucieczką. Według telewizji SVT Nyheter znaleźli schronienie w toaletach na dworcu kolejowym, skąd eskortowała ich policja, która musiała wezwać posiłki, by zapanować nad tłumem. Zajścia wywołały szok szwedzkiej opinii publicznej, nienawykłej do przejawów fizycznej agresji w polityce. Ten szok też miał swój zapalnik: było nim zdjęcie Hansa Runessona.
Reporter „Dagens Nyheter”, jednego z największych dzienników kraju, nacisnął spust migawki, gdy torebka lądowała na potylicy neofaszysty – jak w koncepcji „decydującego momentu” ojca fotoreportażu Henriego Cartiera-Bressona.