Autorzy oświeceniowi upowszechnili modę na pisanie o krajach i ludach w kategoriach postępu lub zacofania. Hrabia Louis Philippe de Segur, ambasador francuski w Petersburgu, podczas swojej podróży do Rosji, którą opisał w dziennikach z 1785 r., zauważył, że „Berlin to ostatni prawdziwie europejski dwór”, a Polska jest krajem „półcywilizowanym, podróż przez nią to jak cofanie się o dziesięć stuleci”.
Podobne akcenty pobrzmiewały i wcześniej. W 1716 r. angielska arystokratka, lady Mary Wortley Montagu, wyjechała wraz z mężem do Konstantynopola – pełnić on miał tam urząd ambasadora angielskiego. Państwo Wortley postanowili jechać przez Niemcy, Austrię, Węgry i Bałkany. Lady Mary opisywała wrażenia z podróży w serii listów do rodziny i przyjaciół, które opublikowano w 1837 r. Tak widziała np. ziemie czeskie: „Królestwo Bohemii jest bardziej opuszczone niż jakiekolwiek widziane przeze mnie tereny niemieckie; wsie są tak biedne, a domy dla podróżnych tak nędzne, nie wszędzie mają czystą słomę i wodę”. Praga wydawała się lady Mary niegdyś wspaniałym, lecz podupadłym miastem cesarskim: „Zabudowania są w większości stare i niezamieszkane, co sprawia, że domy są bardzo tanie, więc ludzie, którzy nie mogą pozwolić sobie na mieszkanie w Wiedniu, wybierają Pragę”.
Prawdy i mity
Gdy lady Mary miała opuścić Wiedeń i przez Węgry wjeżdżać w głąb Bałkanów, wiedeńskie towarzystwo desperacko próbowało odwieść ją od tego zamiaru: „Znajome panie są dla mnie tak dobre, że płaczą zawsze, gdy mnie widzą, gdyż zdecydowana jestem odbyć tę podróż”. Listy, pisane tuż przed wyjazdem z Wiednia, są właściwie listami pożegnalnymi – najwyraźniej lady Mary sądziła, że może z tej eskapady nie wrócić, a na pewno nie spotka nigdzie sprawnie działającej poczty.