Ludzie bez pary żyli w społeczeństwie od zawsze, jednak pojawienie się młodego singla to zjawisko, zwłaszcza w Polsce, stosunkowo nowe. Narodziło się z nadejściem wolnego rynku. Współczesne warunki życia i marketing pospołu stworzyły singla wielkomiejskiego.
Nie wszyscy żyjący w pojedynkę zasługują na to miano. Według danych Narodowego Spisu Powszechnego, dorosłych samotnych osób jest w naszym kraju 9 mln. Różnią się od siebie statusem i drogami dochodzenia do stanu solo. To starsi wdowcy, a także osoby, które po przejściach i rozczarowaniach w małżeństwach lub długotrwałych związkach wybierają w końcu samotność albo ona ich wybiera. Kawalerów i panien, licząc od 20 roku życia, jest prawie 6 mln. Należą do tej grupy m.in. niewykształceni kawalerowie-rolnicy, czekający na kobietę gotową do pracy w gospodarstwie.
Wariantów samotności od zawsze było bardzo wiele, ale kryteria znalezienia się w gronie singli – wybrańców rynku, są ostre. Prawdziwe single to te wielkomiejskie od 25 roku życia do mniej więcej 40 (w miarę starzenia ich wartość na rynku spada, aż w końcu wypadają z grupy), mieszkający samotnie, ponadprzeciętnie wykształceni, znający języki, z dochodem zaczynającym się od 3 tys. zł miesięcznie, atrakcyjni z wyglądu, dobrze ubrani. Najczęściej są przedstawicielami wolnych zawodów, pracownikami reklamy lub firm public relations, właścicielami niedużych firm, reprezentantami klasy menedżerów.
W Polsce oblicza się, że liczba spełniających te warunki singli sięga obecnie od 1,5 mln do 2 mln. Skąd się biorą?
Samotni, zapracowani, jedynacy
W 1980 r.