Między jedną i drugą inscenizacją rosyjskiej dumy narodowej rozegrały się największe dramaty w dziejach ludzkości. Rewolucje, wojny światowe i domowe, rozpad imperium i jego odbudowa w postaci moskiewskiego komunizmu pochłonęły ponad sto milionów ofiar. Ponowny rozpad imperium w 1989 r. i ponowne zbieranie „ruskich ziem” odbywa się przy nieporównanie mniejszych ofiarach, ale transformacja Rosji ani nie jest zakończona, ani zbyt wyrazista.
W lutym 1913 r. były w Petersburgu fajerwerki, nabożeństwa, przyjęcia, bale. Monarchia sama się fetowała – opowiada Orlando Figes we wstrząsającej historii rewolucji rosyjskiej „Tragedia narodu” – ale imperium było beczką prochu. Zamachy na carów i najwyższych urzędników państwowych, na wsi – fale głodu i czarnosecinne pogromy Żydów, w miastach fale strajków były przejawem głębokiego kryzysu trawiącego Rosję od ponad ćwierć wieku. W 1904 r. armia rosyjska – imperialna duma Rosji – poniosła w wojnie z Japonią poniżającą klęskę. Ale w Petersburgu otworzyła ogień do demonstrantów, gdy ci chcieli prosić cara o wsparcie przeciwko urzędnikom państwowym. „Krwawa niedziela” w lutym 1905 r. spowodowała rewolucję, która pochłonęła tysiące ofiar.
Car musiał się ugiąć i zgodzić na zwołanie Dumy. Przeprowadzanym przez Piotra Stołypina reformom towarzyszyły represje – drakońskie na wsi, gdzie buntowników wieszano bez sądu, stosunkowo łagodne w wielkich miastach, gdzie już działały partie polityczne i coraz pewniejsza siebie prasa. W 1913 r. chociaż Rosja nadal szokowała Europę, powoli zmieniała się w monarchię parlamentarną.
Wojna i rewolucja
Mimo wszystkich słabości rosyjskiej kultury parlamentarnej, braku warstwy średniej i ciemnoty mas chłopskich historia Rosji mogła potoczyć się innym torem – twierdzi Figes.