Butem w Moskwę
Butem w Moskwę. Historia człowieka nazywanego „handlarzem śmiercią”
5 kwietnia 2012 r. Amerykański sąd skazał Wiktora Buta za próbę zbrojenia kolumbijskiej partyzantki na 25 lat więzienia i 15 milionów dolarów grzywny. Przedstawiamy historię człowieka nazywanego „handlarzem śmiercią”. Tekst został opublikowany w POLITYCE w grudniu 2010 r.
Wycieczka Wiktora Anatoliewicza Buta do Tajlandii skończyła się w hollywoodzkim stylu. Żona, która od dwóch lat zabiegała w Bangkoku o uwolnienie męża, nie zdążyła go nawet pożegnać, choć wiozła na lotnisko torbę z wałówką. Dwa dni wcześniej Tajowie dla zmylenia tropów ogłosili, że Rosjanin może niebawem wyjść na wolność, ale następnego dnia ubrali go w hełm i kamizelkę kuloodporną i w 50-osobowej ciężko zbrojnej asyście wysłali na lotnisko. Jednocześnie na miasto puszczono drugi identyczny konwój – miał zmylić tych, którzy chcieliby dokonać ewentualnej próby odbicia. Wpływowi przyjaciele Buta nie do takich rzeczy byliby zdolni. Ubrany w dres i klapki, ze skutymi rękami i nogami, wdrapał się do samolotu i odleciał do Nowego Jorku.
Wpadł dwa lata temu w koronkowej prowokacji rodem z powieści Roberta Ludluma. Do Bangkoku zwabili go amerykańscy agenci, podający się za przedstawicieli kolumbijskiej partyzantki FARC na zakupach. Kiedy But oferował im karabiny, rakiety przeciwpancerne i pociski ziemia-powietrze, nagrywali każde słowo. A potem w Tajlandzkiej Policji Królewskiej złożyli wniosek o areszt i ekstradycję Buta do USA. Przesiedział w areszcie dwa i pół roku oraz trzech tajlandzkich premierów, schudł też 30 kg. Gdy w sierpniu usłyszał, że jednak zostanie wydany, zapłakał. 43-letni handlarz bronią zaczął wyraźnie przypominać Nicolasa Cage’a, który kilka temu wcielił się w niego w głośnym filmie „Pan życia i śmierci”.
Urodzony handlowiec
„Zaopatrywałem wszystkie armie świata.