Biurowa ścieżka dźwiękowa
Biurowa ścieżka dźwiękowa. Muzyka w pracy: pomaga czy przeszkadza?
Pracuję w tym fachu od prawie 15 lat i odkąd pamiętam, muzyki zawsze się słuchało – przyznaje Tomasz Bagiński, autor nominowanej do Oscara „Katedry”. – I tylko w początkach Platige Image, gdy firma liczyła dosłownie kilka osób i wszyscy bardzo dobrze się znaliśmy, zdarzało się, by cały zespół spędzał dzień przy tym samym głośniku. Teraz niemal wszyscy pracują ze słuchawkami na uszach.
Wtóruje mu Krzysztof Szymański z londyńskiej pracowni architektonicznej Foster and Partners: – 95 proc. kreślarzy przynajmniej od czasu do czasu włącza sobie muzykę. Oczywiście w słuchawkach, zazwyczaj dyskretnych, wtykanych do uszu. Czasami po godz. 22.00 ktoś puści coś na głośniki, ale w ciągu ostatnich kilku miesięcy spotkałem się z tym tylko raz – dodaje.
Podobne odpowiedzi można usłyszeć w biurach architektonicznych w Warszawie („Słuchane są głównie radia internetowe, ale także płyty zgrane na serwer”) oraz w siedzibie banku („Większość osób w moim departamencie korzysta ze słuchawek, to przyjęty standard”). Najmniej muzykalny okazał się jeden ze stołecznych urzędów.
– Osoby, których robota składa się głównie ze spotkań i telefonów, wybierają ciszę. A muzykę ci, którzy wykonują na komputerach swoje niezależne zadania – potwierdza Szymański.
Lokatorski bit
Według ankiet przeprowadzanych w Stanach Zjednoczonych, ok. 80 proc. pracodawców nie ma nic przeciwko temu, by ich podwładni uprzyjemniali sobie czas podkładem dźwiękowym. Za wolnością kształtowania otoczenia akustycznego stoi wiele argumentów. Muzyka puszczana z głośników pomaga przykryć typowy biurowy gwar – pogawędki, szum klimatyzatorów czy nawet klawiatur – stąd niektóre korporacje decydują się nawet na uruchomienie centralnego radiowęzła, emitującego nieinwazyjny easy-listening.