Siedź w domu, pij piwo, oglądaj mecz
Siedź w domu, pij piwo, oglądaj mecz. Czyli jak działa rosyjska propaganda
Justyna Prus: – Opisuje pan w swojej książce dzisiejszą Rosję. Jej elementem jest pewna imitacja świata: niby-demokracja, niby-wybory, niby-opozycja. Jaki jest cel tej wielkiej rosyjskiej kreacji?
Peter Pomerantsev: – Przez parodię tych instytucji władze próbują pokazać, że wszędzie indziej także są fałsz i imitacja. Jeśli my możemy zrobić fasadę, to oni też. I tam, i tutaj – to wszystko nieprawda, nikomu nie wolno wierzyć. To bardzo specyficzne wykorzystanie humoru i parodii po to, żeby zabić sakralność czegoś innego.
Czyli w tym przypadku, mówiąc najogólniej – zachodniego modelu demokracji. To jednak ciekawe, bo można odnieść wrażenie, że władza mówi coś innego. „Nie wierzcie, gdy mówią, że w Rosji nie ma demokracji czy wyborów. Bo to wszystko u nas jest”.
Jest dokładnie na odwrót. Przekaz jest taki: u nas to blef i u niech to także blef. Rosjanie nie są na tyle głupi, żeby w to wszystko wierzyć. Władze i ich propagandowi reżyserzy rozgrywają cynizm. Uważają, że cynika bardzo łatwo okłamać. Bo jeśli wszystko jest nieprawdą i iluzją, to znaczy, że gdzieś jest jakiś spisek, którego ty nie widzisz. To jest główny dyskurs w dzisiejszej Rosji – konspirologia. U nas w Dumie jest udawanie, teatr, w Ameryce, w Kongresie – tak samo. Europa to zaledwie marionetki USA, zupełnie pozbawione suwerenności. Ten cynizm sprawia, że nie wierzysz w nic – w media, BBC, Pierwyj Kanał, nic, bo wszyscy kłamią. To znaczy, że ktoś gdzieś to kontroluje, jakaś tajna ręka, ale ty jej nie możesz zobaczyć. Stąd bierze się poczucie niemocy. Ty nie możesz nic zmienić, nie masz na nic wpływu. Możesz tylko siedzieć przed telewizorem. To, co widzisz, to nieprawda, ale gdzieś tam, daleko, są tajne siły, które to wszystko kontrolują.