Klasyki Polityki

Dziejochciejstwo, dziejokrętactwo

Dziejochciejstwo, dziejokrętactwo. Jak manipulowano historią

„Rewolucja 1905 roku”, obraz Władymira Makowskiego. Nasza historiografia, będąca dziś do pewnego stopnia nauką pomocniczą obchodów i jubileuszy, jak również wielką wypożyczalnią kostiumów historycznych, wstydliwie przemilcza wydarzenia z lat 1905–1907, mimo że brał w nich udział sam Józef Piłsudski. „Rewolucja 1905 roku”, obraz Władymira Makowskiego. Nasza historiografia, będąca dziś do pewnego stopnia nauką pomocniczą obchodów i jubileuszy, jak również wielką wypożyczalnią kostiumów historycznych, wstydliwie przemilcza wydarzenia z lat 1905–1907, mimo że brał w nich udział sam Józef Piłsudski. Corbis
Historią manipulowano od początku historii. Bez większych skrupułów pozbywano się też autorów, którzy podawali wersję przeszłości niewygodną dla panujących. Dzisiejszym poprawiaczom dziejów warto uprzytomnić, że ich też będą poprawiać.

Już w 213 r. p.n.e. cesarz chiński Shi-Huang-Ti polecił spalić wszystkie księgi o historii, jakie dotychczas napisano i zabić ich autorów. Sądził, że w ten sposób stworzy nową wizję, która ułatwi mu władanie krajem. Uzasadnienie, jakie z tamtych czasów przetrwało, głosiło: „Teraz Cesarz dokonał wielkiego dzieła i dał podwaliny sławie, która trwać będzie przez dziesięć tysięcy pokoleń. Tymczasem zaś uczeni nie chcą przyjmować tego do wiadomości, ale w ten sposób opowiadają o czasach przeszłych, że sieją wątpliwość i zamęt wśród ludu. Ludzie ci wychwalają to, co było dawniej, nie dostrzegając tego, co zrobiła Wasza Wysokość”. Nie jest rzeczą przypadku, że do tego właśnie cesarza świadomie nawiązywał Mao Tse-tung w okresie rewolucji kulturalnej.

Z kolei w Czarnej Afryce zapamiętywaniem tradycji dynastycznej i jej przekazywaniem zajmowali się specjalnie do tego wyznaczeni funkcjonariusze, najczęściej w starszym wieku. Kiedy jednak do władzy dochodziła nowa dynastia, zabijano dotychczasowych specjalistów od zapamiętywania i powoływano na ich miejsce nowe osoby, które musiały się uczyć poprawionych dziejów (czyż nie przypomina nam to wizji Orwella z „Roku 1984?”).

Niedawno w telewizji rosyjskiej wyemitowano rozmowę ze starszym panem, który za czasów stalinowskich dostał 25 lat łagru za to tylko, iż podczas rewizji znaleziono u niego jeden z tomów dziejów Ukrainy pióra Mychajły Hruszewskiego (1866–1934), który został w 1934 r. oskarżony o burżuazyjny nacjonalizm. Podobne represje spadały na historyków opisujących z aprobatą antycarskie powstanie, jakie w latach 1834–1859 trwało na Kaukazie pod wodzą Gimraha Szamila. Początkowo był on sławiony przez radziecką historiografię jako narodowy bohater; kiedy jednak wziął w niej górę nurt nacjonalistyczny, Szamila uznano za angielskiego szpiega, działającego na szkodę przyszłej rewolucji, ponieważ pragnął odłączyć Kaukaz od Rosji.

Polityka 6.2007 (2591) z dnia 10.02.2007; Raport; s. 4
Oryginalny tytuł tekstu: "Dziejochciejstwo, dziejokrętactwo"
Reklama