Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Klasyki Polityki

Młodszy przedmiot po żądania

Dworzec Centralny w Warszawie Dworzec Centralny w Warszawie Albert Zawada / Agencja Gazeta
Warszawska policja ujęła grupę mężczyzn korzystających z usług chłopców prostytuujących się na Dworcu Centralnym. Śledztwo utajniono, ale nie da się podtrzymywać spokojnego przekonania, że prostytucja dziecięca to margines marginesu społecznego. Sprzedające się dzieci pochodzą również z dobrych domów, złapani klienci uchodzili za szanowanych obywateli.
Streetworkerzy na Dworcu Centralnym. Są jedyną pomocą dla nieletnich, muszą umieć z nimi rozmawiać.Tadeusz Późniak/Polityka Streetworkerzy na Dworcu Centralnym. Są jedyną pomocą dla nieletnich, muszą umieć z nimi rozmawiać.

Godzina 22.00. Dworzec Centralny w Warszawie. Po hali z kasami przechadza się chłopak, z wyglądu 15-letni. Przystaje przy barze z kanapkami. Jest pewny siebie. Po 10 minutach podchodzi do niego mężczyzna w średnim wieku, zdenerwowany. Kładzie chłopcu rękę na ramieniu. Przytrzymuje go, prowadzi. Wychodzą z hali. Wsiadają do samochodu.

Ten chłopak pokazuje się na dworcu rzadko. Ma stałego sponsora, u którego mieszka. Sponsor go żywi, ubiera i płaci jakieś kieszonkowe. Zdjęcia chłopca jako zaginionego pokazują się być może w prasie pozawarszawskiej. A może i nie. Są rodziny, które swoich córek i synów, nagle nieobecnych, za bardzo nie szukają: nie ma, to nie ma.

Chłopak chce sobie dorobić na boku. Szybki seks w toalecie, na klatce schodowej, w krzakach albo samochodzie. Najpierw uzgodni cenę, rodzaj usługi, może nawet postawi jako warunek zabezpieczenie.

Mieszka ze sponsorem kilka miesięcy, robi skok w bok nie pierwszy raz. Jest wprawiony. Tym razem się nie udało. Bo zdenerwowany mężczyzna w średnim wieku, który go obcesowo wyprowadził, to właśnie sponsor. Niegdyś był stałym bywalcem dworca, a od jakiegoś czasu zagląda tu rzadko, nie po bilety wszakże.

Za kilka miesięcy, może kilkanaście, sponsor znudzi się chłopakiem i wyrzuci go na ulicę. Albo chłopak pryśnie na dobre. Może – jeśli dotrwa na sponsoringu do 18 roku życia – awansuje do pracy w agencji towarzyskiej dla gejów. To są już perspektywy. Może coś odłoży, wejdzie w świat bez sprzedawania swojego ciała. Ale to bardzo wątpliwe. – Z tego procederu bez pomocy kogoś z zewnątrz nie wychodzi się w życie uważane za moralne i normalne – mówi Joanna Winiarska, streetworkerka.

Wielkie mi co

Streetworkerzy Stowarzyszenia Tada, powołanego do zapobiegania chorobom, które przenoszone są drogą płciową, pracują od trzech lat wśród osób trudniących się prostytucją.

Polityka 40.2002 (2370) z dnia 05.10.2002; kraj; s. 24
Reklama