Moskwa. Dworzec Jarosławski, wrota na wschód. Stąd odjeżdżają pociągi kursujące transsyberyjską magistralą (transsibem – jak mówią Rosjanie). Osobowy do Czyty jedzie pięć dni.
Ludzie z tobołami szukają swoich miejsc. Przed wagonem nr 10 zrobiło się tłoczno. Grupa nastolatek tuli do piersi futerały ze skrzypcami. Za nimi w przydużych panterkach i rozdeptanych buciorach dwaj poborowi. Mają dziecinne jeszcze twarze. I jeszcze dwóch mężczyzn: rozczochranych, rozchełstanych, już napitych. Klną okrutnie. Mężczyzna w czarnej skórze z tłustawymi włosami zaczesanymi do tyłu spojrzał na masywny zegarek na grubej, srebrnej bransolecie. Trzy minuty do odjazdu.
Dziesiątka to wagon trzeciej klasy, tzw.
Polityka
40.2002
(2370) z dnia 05.10.2002;
Na własne oczy;
s. 108
Oryginalny tytuł tekstu: "14:57 do Czyty"