Ferenc Molnar był niezwykle kolorową postacią, gwiazdą budapeszteńskiej bohemy na przełomie XIX i XX stulecia. Urodził się w 1878 r. w zamożnej, lekarskiej rodzinie, dzięki czemu mógł studiować prawo nie tylko w Budapeszcie, lecz również w Genewie. Szybko się jednak usamodzielnił, bo mając zaledwie 18 lat został współpracownikiem jednej z budapeszteńskich gazet.
Pisał o peryferiach wielkiego miasta, wydobywał niezwykłe postacie półświatka i szybko zyskał rozgłos. Jego reportaże zaczęto drukować za granicą w „Berliner Tagesblatt” i w wydawanym przez koncern Hearsta „New Yorker American”. Literackie ambicje skłoniły go do pisania nowel. Wciąż przy tym cierpiał na brak gotówki, wydając mnóstwo w budapeszteńskiej kawiarni New York (do dziś znajduje się tam stolik, przy którym siadywał Molnar), gdzie od rana do późnej nocy biesiadowała ówczesna cyganeria. To właśnie problemy finansowe skłoniły go do sprzedania na pniu za 1000 koron wszystkich praw za napisanie powieści młodzieżowej dla wydawnictwa Franklin. W taki sposób w 1907 r. powstał wydawany do dziś i wielokrotnie filmowany bestseller „Chłopcy z placu Broni”. Molnar długo zaś grosza nie uświadczył, bo wszystkie honoraria zgarniał po prostu wydawca. Nawet wtedy, gdy Frank Borzage zrealizował w Hollywood pierwszą wersję filmową i otrzymał za nią nagrodę na Festiwalu w Wenecji, a w ślad za tym aż 6 włoskich wydawnictw opublikowało własne przekłady „Chłopców z placu Broni”. Autor na swój koszt sprowadził wtedy egzemplarze, aby przekonać się, jak wygląda włoski przekład.
Nie uprzedzajmy jednak wydarzeń. Z chwilą wybuchu I wojny światowej Molnar rzucił kawiarniane życie i jako korespondent wojenny pojechał na rosyjski front, gdzie walczyły węgierskie wojska. Przez dwa lata jego relacje ukazywały się naprzód w budapeszteńskiej popołudniówce „Est”, a następnie, o dziwo, były drukowane w gazetach państw znajdujących się po drugiej stronie frontu, a mianowicie w londyńskim „Morning Post” oraz prasie amerykańskiej.