Klasyki Polityki

Kto pocałuje kurę

Wojciech Druszcz / Polityka
O tym, że ptasia grypa przywędrowała do naszego kraju, dowiedzieliśmy się w niedzielę.

Mieliśmy już bioterroryzm w postaci wąglika, mieliśmy boreliozę w postaci śmiercionośnych kleszczy, gąbczaste zapalenie mózgu u wściekłych krów, wściekliznę. Teraz mamy ptasią grypę. Co ona oznacza dla polskiego ducha i polskiej gospodarki?

O tym, że ptasia grypa przywędrowała do naszego kraju, dowiedzieliśmy się w niedzielę 5 marca: – Paradoksalnie wiadomość tę przyjęliśmy w Polsce z ulgą – twierdzi dr Andrzej Lewandowski, psycholog społeczny. – Od tygodni bombardowano nas informacjami, że choroba jest niemal we wszystkich sąsiednich krajach, tylko u nas nie. Traciliśmy więc zaufanie do sprawności i skuteczności naszych służb sanitarnych i weterynaryjnych.

Wykrycie wirusa H5N1 u łabędzi w Toruniu przyniosło też lawinę informacji na temat samej choroby. Jest zabójcza dla ptaków, ale wirus, dopóki się nie zmutuje, nie jest groźny dla ludzi. Nie przenosi się z człowieka na człowieka. Mięso kurczaka wystarczy ugotować, upiec lub usmażyć i jest czyste, bo wirus ginie w temperaturze 70 st. C. Od momentu zainfekowania ptak ginie w ciągu 24 godzin. Skoro tak szybko, to chory kurczak nie zdążyłby dojechać do rzeźni. A tam, dodatkowo, każda tusza poddawana jest kąpieli parafinowej w temperaturze 110–120 st. (żeby odeszły pióra) i badana przez weterynarza. Wirus nie przenika przez skórę człowieka. Żeby mieć pewność, na przykład, po krojeniu surowego kurczaka wystarczy umyć ręce w gorącej wodzie z mydłem.

Wiadomość o ptasiej grypie w Toruniu wywołała też falę spekulacji. W niedzielę, podczas zwołanej naprędce konferencji prasowej w toruńskim sztabie kryzysowym, dziennikarz telewizji Trwam – informowała „Gazeta Wyborcza” – „dramatycznym głosem zapytał: Dlaczego Toruń?

Polityka 11.2006 (2546) z dnia 18.03.2006; Kraj; s. 40
Reklama