Następnego dnia mały zaczął zadawać tzw. trudne pytania. – Co to są miejsca erogenne? – indagowało 9-letnie pacholę. – Co to znaczy członek i pochwa? Co to są afrodyzjaki?
Janusza P. problemy nurtujące synka zelektryzowały. Terminologia używana przez chłopca sugerowała, że jego wyobraźnię pobudzili nie koledzy z klasy, ale jakiś – tu po plecach naszego czytelnika przeszedł dreszcz – prawdziwy profesjonalista, fachowiec seksualny. Dopiero kiedy synek zadał kolejne pytanie: – Co to jest przedwczesny wytrysk? – ojciec skojarzył i zażądał natychmiastowego zwrotu eksponatu z kolekcji ulotek reklamowych.
Korespondencja ze skrzynki na listy nie propagowała nowoczesnych silników z wtryskiem, ale porady intymne udzielane przez seksuologa Lwa Starowicza. Podano pięć numerów telefonów (każdy zaczynający się na 0–700), pod którymi można poszerzyć wiedzę na pięć tematów: jak osiągnąć rozkosz, gra wstępna, afrodyzjaki, fantazje erotyczne oraz problemy z przedwczesnym wytryskiem. Ulotkę skomponowano gustownie – dziewczyna w bikini brodząca po morzu. I sugestywne zachęty: „Skorzystaj z szansy. Czekamy na twój telefon. Zadzwoń”. – Zadzwoniłeś? – spytał Janusz P. synka. – Tak, tatusiu – odrzekło dziecko. – Pod które numery? – Pod wszystkie!
– Nie jestem wojującym purytaninem – deklaruje Janusz P. – Uważam, że w szkołach potrzebna jest edukacja seksualna. Ale twierdzę, że Poczta Polska pośrednicząc w przekazywaniu tego typu ulotek (gdzie nie ma widocznej informacji „tylko dla dorosłych” albo „dla młodzieży od lat 14”) wystawia swoich klientów na niepotrzebne stresy, wkracza w ich życie prywatne i naraża na nieprzewidziane wydatki.