Obowiązek ten narodził się bowiem w kręgu wyznawców judaizmu, którym trzecie przykazanie zabraniało podejmowania w szabat jakiejkolwiek pracy. Do zakazu tego miała się stosować zarówno głowa rodziny, jak wszyscy jej członkowie i niewolnicy. Również bydłu przysługiwał w szabat wypoczynek. Powoływano się na słowa Biblii mówiące, iż Bóg stwarzał świat przez sześć dni, w siódmym zaś „odpoczął” po olbrzymim trudzie, jaki był wykonał. Współcześni komentatorzy tłumaczą, iż o jakimkolwiek zmęczeniu się Stwórcy mowy tu być oczywiście nie może. Po prostu przestał pracować, by się oddać radosnej kontemplacji swego dzieła.
Dekalog przynosił iście rewolucyjny przełom w sposobie obchodzenia świąt, jaki panował wśród pogan: mieli ich wiele, ale żadne nie powtarzało się co parę dni ani też nie było obwarowane zakazem podejmowania jakichkolwiek zajęć. Ustawodawcy izraelscy musieli zdawać sobie sprawę z siły tradycji, którą trudno będzie wykorzenić. Dlatego też za pracę w szabat przewidywali karę śmierci. W ten to sposób za sprawą religii narodziły się pierwsze urlopy. Po zwycięstwie chrześcijaństwa o przestrzeganie szabatu, przeniesionego teraz na niedzielę, obok Kościoła zaczęły się troszczyć także i władze państwowe.
Nic nie robić
Świętowanie niedzieli jako pamiątki stworzenia świata i zmartwychwstania Chrystusa rodziło pytanie o sposób zagospodarowania wolnego czasu, jaki miano w tym właśnie dniu. Dość długo Kościół skutecznie radził sobie z tym problemem. Samym nabożeństwom towarzyszyły bowiem rozmaite parateatralne formy pobożności, żeby wymienić tylko uroczyste, widowiskowe procesje, urządzane z okazji rozmaitych świąt, czy przedstawienia organizowane w świątyniach.