Klasyki Polityki

Obce ciało

Urodzeni w niewłaściwym ciele. Transseksualiści w Polsce

Marek, l. 24. Pracuje w sklepie z zabawkami. Koleżanki z działu myślą, że jest gejem, ale nie okazują mu wrogości. Po pracy Marek przenosi się we własny
świat. Jest Celiną. Uwielbia to. Wieczorem udaje się do jednego z klubów (Paradis, Mykonos, Koźla Pub). Rodzice rozwiedli się, gdy miał trzy lata. Brat został z matką, on z ojcem alkoholikiem. Macocha go nie przytulała. Jako sześciolatek bawił się z dziewczynkami. W jedenastym roku życia wyjechał na obóz harcerski. Wychowawca, kolega oboźny przyszedł do jego namiotu i wsunął ręce pod koc. Spodobało mu
się. Marzy o operacji, ale się jej boi. Marek, l. 24. Pracuje w sklepie z zabawkami. Koleżanki z działu myślą, że jest gejem, ale nie okazują mu wrogości. Po pracy Marek przenosi się we własny świat. Jest Celiną. Uwielbia to. Wieczorem udaje się do jednego z klubów (Paradis, Mykonos, Koźla Pub). Rodzice rozwiedli się, gdy miał trzy lata. Brat został z matką, on z ojcem alkoholikiem. Macocha go nie przytulała. Jako sześciolatek bawił się z dziewczynkami. W jedenastym roku życia wyjechał na obóz harcerski. Wychowawca, kolega oboźny przyszedł do jego namiotu i wsunął ręce pod koc. Spodobało mu się. Marzy o operacji, ale się jej boi. Anna Musiałówna / Polityka
W Polsce w latach 90. o transseksualizmie dopiero zaczynało się pisać.
Basia, l. 24. Urodziła się Jurkiem. Skończył szkołę, został fryzjerem. O możliwości zmiany płci dowiedział się z gazety. W jednej chwili podjął decyzję. Pomogła mama i cała rodzina. Zebrali pieniądze. Nie bał się bólu ani życia w nowym wcieleniu. Najszczęśliwsza chwila: „proszę pani” – powiedział lekarz, gdy przebudziła się po narkozie. Dziś na ulicy oglądają się za nią mężczyźni. Basia pomaga takim jak ona. Marzy o założeniu fundacji wspierającej transseksualistów przed i po operacji. Drugie marzenie to moda. Chciałaby pracować dla Hanaoki lub Kenzo. Na razie szuka pracy w renomowanym zakładzie fryzjerskim. Uważa się za osobę szczęśliwą.Anna Musiałówna/Polityka Basia, l. 24. Urodziła się Jurkiem. Skończył szkołę, został fryzjerem. O możliwości zmiany płci dowiedział się z gazety. W jednej chwili podjął decyzję. Pomogła mama i cała rodzina. Zebrali pieniądze. Nie bał się bólu ani życia w nowym wcieleniu. Najszczęśliwsza chwila: „proszę pani” – powiedział lekarz, gdy przebudziła się po narkozie. Dziś na ulicy oglądają się za nią mężczyźni. Basia pomaga takim jak ona. Marzy o założeniu fundacji wspierającej transseksualistów przed i po operacji. Drugie marzenie to moda. Chciałaby pracować dla Hanaoki lub Kenzo. Na razie szuka pracy w renomowanym zakładzie fryzjerskim. Uważa się za osobę szczęśliwą.

Jakie to proste: urodzić się, dostać imię, odziedziczyć nazwisko i żyć w zgodzie z płcią. Natura jednak lubi komplikować: w Polsce jedną spośród 30 tys. dziewczynek i jednego spośród 100 tys. chłopców wystawia na ciężką próbę. Daje im niewłaściwe ciała, nie pasujące do ich psychiki. Walka o własną tożsamość staje się próbą charakteru.

Monika ma wymiary modelki (78–61–88) i chętnie to podkreśla. – Lubię prowokować: fryzurą, makijażem, strojem. Przyzwyczaiłam się wzbudzać sensację, bo ludzie zawsze patrzyli na mnie z ciekawością. Gdy była nastolatkiem, koledzy na głos komentowali: chłopak czy dziewczyna? Teraz słyszy za sobą: ale laska! – Jestem z tego dumna, o to przecież chodziło.

Już w szkole podstawowej chciała być „laską”, ale imię Darek i przynależny temu imieniu wygląd nie pozwalały upodobnić się do koleżanek. Wuef był torturą. Gra w piłkę nożną nie wchodziła w rachubę. Darek wolał bawić się jak inne dziewczynki w dom. Mógł być troskliwą mamą dla swoich kilku lalek – gotującą obiady, robiącą zakupy, pilnującą porządku. Prawdziwą odskocznią były szkolne bale, gdy mama – na wyraźną prośbę Darka, ale też chyba z nie do końca uświadomionej chęci posiadania córeczki – szyła mu kostiumy cyganek i baletnic.

– Przejdzie ci – powtarzała przez te wszystkie lata szkolne, gdy zaczynał się zwierzać, jak źle się czuje w roli chłopca i nie wyobraża sobie życia w męskim ciele. – Przejdzie ci – powiedziała nawet wtedy, gdy mając 21 lat pokazał jej w gazecie reportaż o losach mężczyzny, który podobnie jak on nie mógł pogodzić się z męską figurą. – Przeczytałam ten artykuł z wypiekami na twarzy, bo był jakby o mnie – mówi Monika jedenaście lat później. Swój obecny wygląd zawdzięcza psychologom, seksuologom, chirurgom, hormonom, ale przede wszystkim zawdzięcza go własnej determinacji: – Wiedziałam, czego chcę.

Polityka 40.1999 (2213) z dnia 02.10.1999; Na własne oczy; s. 92
Oryginalny tytuł tekstu: "Obce ciało"
Reklama