Obce ciało
Urodzeni w niewłaściwym ciele. Transseksualiści w Polsce
Jakie to proste: urodzić się, dostać imię, odziedziczyć nazwisko i żyć w zgodzie z płcią. Natura jednak lubi komplikować: w Polsce jedną spośród 30 tys. dziewczynek i jednego spośród 100 tys. chłopców wystawia na ciężką próbę. Daje im niewłaściwe ciała, nie pasujące do ich psychiki. Walka o własną tożsamość staje się próbą charakteru.
Monika ma wymiary modelki (78–61–88) i chętnie to podkreśla. – Lubię prowokować: fryzurą, makijażem, strojem. Przyzwyczaiłam się wzbudzać sensację, bo ludzie zawsze patrzyli na mnie z ciekawością. Gdy była nastolatkiem, koledzy na głos komentowali: chłopak czy dziewczyna? Teraz słyszy za sobą: ale laska! – Jestem z tego dumna, o to przecież chodziło.
Już w szkole podstawowej chciała być „laską”, ale imię Darek i przynależny temu imieniu wygląd nie pozwalały upodobnić się do koleżanek. Wuef był torturą. Gra w piłkę nożną nie wchodziła w rachubę. Darek wolał bawić się jak inne dziewczynki w dom. Mógł być troskliwą mamą dla swoich kilku lalek – gotującą obiady, robiącą zakupy, pilnującą porządku. Prawdziwą odskocznią były szkolne bale, gdy mama – na wyraźną prośbę Darka, ale też chyba z nie do końca uświadomionej chęci posiadania córeczki – szyła mu kostiumy cyganek i baletnic.
– Przejdzie ci – powtarzała przez te wszystkie lata szkolne, gdy zaczynał się zwierzać, jak źle się czuje w roli chłopca i nie wyobraża sobie życia w męskim ciele. – Przejdzie ci – powiedziała nawet wtedy, gdy mając 21 lat pokazał jej w gazecie reportaż o losach mężczyzny, który podobnie jak on nie mógł pogodzić się z męską figurą. – Przeczytałam ten artykuł z wypiekami na twarzy, bo był jakby o mnie – mówi Monika jedenaście lat później. Swój obecny wygląd zawdzięcza psychologom, seksuologom, chirurgom, hormonom, ale przede wszystkim zawdzięcza go własnej determinacji: – Wiedziałam, czego chcę.