Plaster na duszę
Władimir Putin. Człowiek, który miał uleczyć ciało i duszę Rosji
Jeszcze nie tak dawno zupełnie nieznany funkcjonariusz rosyjskiego aparatu bezpieczeństwa stał się obecnie najpopularniejszą postacią w Rosji – niemal pewnym kandydatem do fotela prezydenckiego i nadzieją Rosjan na odbudowę silnego, respektowanego państwa. Popierają go nie tylko politycy kremlowscy, ale również wybitni intelektualiści, uważający, iż jest on w stanie uleczyć i ciało, i duszę Rosji. Operacja w Czeczenii jest znaczącym elementem tej kuracji.
Władimir Putin, szef rządu Federacji Rosyjskiej, wydaje się Rosjanom kimś bardzo podobnym do Jurija Andropowa – przewodniczącego KGB, który po śmierci zniedołężniałego Leonida Breżniewa został sekretarzem generalnym KPZR, czyli przywódcą państwa radzieckiego. Jak ongiś Andropow premier jest uważany za prawdziwe zrządzenie opatrzności: uchroni kraj przed anarchią i wojną domową, ukróci korupcję, doprowadzi do rozkwitu gospodarki, zapewni sprawiedliwe wybory i godziwe życie emerytom.
Wychodząc tym oczekiwaniom naprzeciw Putin stara się zaprezentować jako człowiek silnej ręki, jakiego w Rosji dawno nie było, a za jakim tęskni dusza rosyjska. A jest ta dusza nie tylko znękana trudnościami życia codziennego, ale i przerażona codziennymi informacjami o złodziejstwie, korupcji, kidnapingu, bojownikach islamskich podkładających bomby w domach i na bazarach, bandytach, partyzantach i spisku Zachodu, który dąży do zdyskredytowania Rosji na arenie międzynarodowej. Czy można nie ufać generalicji, autorytatywnie stwierdzającej, że Stany Zjednoczone chciały wyprzeć Rosję z Bałkanów, a teraz dążą do ustanowienia swej kontroli na północnym Kaukazie? Albo Federalnej Służbie Bezpieczeństwa, wyciągającej na światło dzienne agentów, za których pośrednictwem Zachód próbuje ingerować w wewnętrzne sprawy Rosji, pokazującej podejrzanych mieszkańców Kaukazu planujących kolejne akty dywersyjne?