Jak pisze prof. Krystyna Slany w książce „Alternatywne formy życia małżeńskiego w ponowoczesnym świecie”, kiedyś młody człowiek miał z góry zaprojektowaną trajektorię życiową. Człowiek dzisiejszy to homo optionis, któremu dana jest konieczność rozstrzygania o życiu, tożsamości, religii, małżeństwie i rodzicielstwie. Wszystko jest kwestią kalkulacji, decyzji, ryzyka, przypadku. Małżeństwo coraz częściej postrzegane jest jak wspólna firma, której funkcjonowanie może być za drogie. Wtedy wolny związek jest rozwiązaniem łatwiejszym i wygodniejszym.
Współczesne kobiety stały się bardziej samodzielne i wymagające, mężczyźni mniej pewni siebie. Ludzie nie są już tak wzajemnie zależni, wzrosła autonomia jednostki. Dziś słowa klucze to indywidualizm, samorealizacja i wolność. To sprawia, że małżeństwa są bardziej kruche i skłonne do rozpadu. Partnerstwo ograniczone w czasie staje się coraz bardziej powszechne. Jednocześnie funkcjonuje wyidealizowana i romantyczna wizja małżeństwa jako dozgonnego i wyłącznego związku dwojga ludzi, którzy we wszystkich dziedzinach życia zaspokoją w pełni swoje potrzeby.
Zderzenie tych dwóch tendencji sprawia, że podjęcie ostatecznej decyzji może budzić w ludziach paniczny lęk. „Nierzadko w okresie poprzedzającym zawarcie małżeństwa pojawiają się nastroje depresyjne, paniczne reakcje ucieczkowe, dolegliwości neurasteniczne, stany lękowe, zaburzenia tożsamości do psychozy włącznie” – pisze Jurg Willi w książce „Związek dwojga”.
Lęk przed ślubem nie jest niczym nowym, o czym świadczy choćby „Ożenek” Gogola. Jednak wydaje się, że dziś stał się bardziej powszechny.