To teraz największa organizacja młodzieżowa w kraju, taki nowy kadrowy Komsomoł. Ale ludziom trudno się połapać, o co Naszym tak naprawdę chodzi. Raz mówią, że są opozycją, innym razem pieką kiełbaski na działce u Putina. Szykują w Rosji rewolucję, a za chwilę mówią, że nie wolno dopuścić do tego, co się stało na Ukrainie.
Nazwali się Nasi. Mają sztandar z białym krzyżem św. Jerzego na czerwonym tle i białe organizacyjne koszulki z czerwoną gwiazdą na piersi. Kiedy chcieli się pokazać i w sześćdziesiąt tysięcy wyszli na ulice Moskwy, miasto się szczerze zdziwiło: skąd się ich tyle wzięło? A Moskwę trudno zadziwić. Przechodnie przystawali popatrzeć na biało-czerwoną rzekę, komentowali: Zorganizowani są, równo idą! Dyscyplinę mają! I pieniądze – patrzcie, każdy, jeden w drugiego, z gwiazdką. Fabryka tekstylna z miesiąc musiała na nich pracować.
Polityka
50.2005
(2534) z dnia 17.12.2005;
Świat;
s. 48