Klasyki Polityki

Osiem lat w piwnicy. Tragedia Nataszy Kampusch

Natasza przed porwaniem w 1998 r. Natasza przed porwaniem w 1998 r. BE&W
O tragedii wiedenki Nataszy Kampusch wiemy niewiele – tyle, ile sama chciała o niej powiedzieć. Możemy tylko przypuszczać, co się z nią działo, przywołując inne przypadki psychicznego zawładnięcia, przypominając mechanizmy, które do niego doprowadzają.

Osiem lat temu Natasza idzie do szkoły. Przy drodze czeka w samochodzie porywacz. Przygotował się do porwania. W piwnicy swego domu urządził pokój dla Nataszy. Może ją sobie upatrzył wśród dzieci, przyglądał się, śledził, ale najpewniej była ofiarą przypadkową, skoro wciągnął ją do samochodu w biały dzień na oczach jej koleżanki, nie czekając, aż któregoś dnia będzie szła sama. Być może tego dnia poczuł nieodparte pragnienie, że musi to zrobić już, natychmiast. Psychopatyczni drapieżcy mają takie chwile.

Jego związki z kobietami nie układały się albo nigdy ich nawet nie próbował. Nie był zapewne pedofilem. Nie porwał młodszego dziecka, ale 10-letnie, które dla pedofila wkrótce straciłoby seksualną atrakcyjność. Pragnął mieć kobietę, ale najpierw chciał ją dla siebie wyhodować – ni to żonę, ni to siostrę, ni córkę, w pewnym sensie bez właściwości. Potrzebował na to kilku lat. Dziesięciolatka była do tego celu w sam raz.

Taki spokojny mężczyzna

Doktor Marie France Hirigoyen, francuska terapeutka, autorka książki „Molestowanie moralne”, bestselleru przełożonego na 26 języków, przedstawia portret człowieka, którym był prawdopodobnie porywacz. To typ perwersyjno-narcystyczny, jak go określa. W dzieciństwie maltretowany, rośnie w emocjonalnym chłodzie jak w lodówce. Lub przeciwnie, jest uwielbiany przez matkę, dla której, póki ona żyje, stanowi całkowitą i wyłączną własność – ni to kochanek, ni to syn, ni to brat. Mowy nie ma, żeby się nim dzieliła z jakąś kobietą. Żadna nie jest godna jej własności. Chłopiec wyrasta na faceta, który neurotycznie pragnie uwielbienia i chce mieć absolutną, skończoną władzę nad osobą, która będzie mu to uczucie okazywać.

Polityka 36.2006 (2570) z dnia 09.09.2006; Społeczeństwo; s. 100
Reklama