Ważny element w życiu konia
Ważny element w życiu konia. Dobry podkuwacz to artysta!
Koń to indywiduum, więc za każdym razem, kiedy Józef Antczak podchodzi do nowego konia, czuje się tak, jakby otwierał nową książkę.
Ojciec Józefa kuł konie w Kadynach pod Elblągiem. Mały Józef przyglądał się, podniecał go zapach konia, fascynowała magia ognia i władza, jaką ojciec miał nad twardym żelazem. Podkuwanie to była dla Józefa Antczaka wielka tajemnica. Jak to jest, myślał, że koniowi przybija się wielkimi gwoździami żelazo do nogi i nie tylko nie robi mu się krzywdy, ale i przynosi ulgę?
Kiedy sam został kowalem podkuwaczem, czasy się zmieniły. Koni nadal nie brakowało, ale te konie nie przychodziły już do kowala. Teraz to kowal musiał przyjechać do konia. A ten koń to już nie była wiejska chabeta od pługa i fury, tylko coraz częściej elegant do hodowli, pod siodło, do biegania, skoków albo zaprzęgu. Do tego konia trzeba było dojechać z całym warsztatem.
Kiedy w amerykańskim westernie Józef Antczak zobaczył kowala, który przemierzał bezkresną prerię z całym majdanem ulokowanym w jednym wozie, wiedział już, jak będzie dalej wyglądało jego życie. Kupił vana, wyposażył go i wyruszył kuć.
Ale zanim wyruszył, musiał mocno zgłębić temat, poznać mechanikę kopyta, motorykę ruchu konia, anatomię i części składowe kopyta, układ kostny, środki wyporności, punkty podparcia. – To jest wysoka fizyka, proszę pana. Bez tej fizyki pan nic nie zrobi w kowalstwie, a do konia w ogóle nie ma co podchodzić – zaznacza.
Wiedzę znalazł w zagranicznych książkach. – Na siłę musiałem nauczyć się niemieckiego, żeby zasięgnąć informacji na temat podkownictwa – mówi, rozkładając na stole kilka pozycji z literatury przedmiotu, za które niekiedy musiał zapłacić po kilkadziesiąt euro.