Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Klasyki Polityki

Ksiądz, żona i Ten Trzeci

Pastor Zbigniew Kamiński z żoną Joanną i dziećmi Szarlotą i Sebastianem. Między surowym rygoryzmem zdarza się wzruszenie serca Pastor Zbigniew Kamiński z żoną Joanną i dziećmi Szarlotą i Sebastianem. Między surowym rygoryzmem zdarza się wzruszenie serca Anna Musiałówna / Polityka
Dom, gdzie ksiądz mieszka ze swoją żoną, ma ściany ze szkła. Bóg te domy stawia ludziom za wzór i obserwuje czujniej niż inne. Dlatego trzy razy bardziej trzeba być świętym.

Sobotni wieczór. Ksiądz Piotr Mendroch, luterański proboszcz w parafii Mrągowo, trzyma w ręku koloratkę. Nie dlatego, że w koloratce nie wypada tańczyć. Jest za gorąco. Przed salą parafialną napis jak przypomnienie: „Chrystus jest głową tego domu, milczącym słuchaczem każdej rozmowy, niewidzialnym gościem przy pocałunku”. Trwa luterańskie wesele. Wśród gości Danuta i Piotr Mendrochowie, tańczą razem. Ksiądz zawsze okazuje żonie czułość, przytuli, pocałuje. Życie pastorostwa Mendrochów ma być jak kazanie. – Przypominać małżeństwom, że nie trzeba być jak lód – Danuta Mendroch nigdy nie podnosi głosu. Stonowana, wysoka, atrakcyjna.

Już noc, gdy w małym oknie domu parafialnego, leżącego w cieniu kościoła, zapala się światełko. Gdy 18 lat temu przyjechali do Mrągowa z małymi dziećmi, Moniką i Hanią, każdy się dziwił, że z bogatego Śląska na mazurskie wioski? Danuta siadła na schodach, spojrzała na zarośnięty staw, odpadający tynk i wiedziała, że tu zostaną. Dużo się od tamtego czasu zmieniło. O wszystko pastorowa zadbała sama. O ten tynk, powybijane szyby, ogródek, gdzie dzieci wiosną jadły śniadanie przed nabożeństwem.

W ciemnym saloniku pachnie książkami w skórzanych oprawach, starym drewnem i woskiem ze świec. Na kanapie ułożone rządkiem papiery – co nie schowane, jest do zrobienia. Żona omija cały ten intelektualizm pastora przy codziennych porządkach.

Za oknem słychać rechot żab. Jeszcze lampka wina przed snem. Krótka rozmowa. Przy łóżku leży zaczytana Biblia. Każda żona pastora ma taką. Kiedyś w ich domu nie było zamków, tacy chcieli być przezroczyści. Gdy jednak ksiądz Piotr zobaczył raz obcych ludzi w sypialni, powiedział dość.

Stół. W domu księdza musi być duży, bo przy obiedzie też nigdy nie są sami.

Polityka 29.2006 (2563) z dnia 22.07.2006; Na własne oczy; s. 100
Reklama