Gala straciła zgodę na pracę i na działalność gospodarczą, bo nie ma paszportu. Potrafi udowodnić polskie pochodzenie, ale nie ma karty czasowego pobytu. Musiałaby ją posiadać trzy lata, żeby się starać o dokument stałego pobytu. Nie może kupić nieruchomości, rozwieść się ani wrócić do Omska, gdzie umiera matka. Nie może nawet wyjść z domu, bo zatrzyma ją pierwszy patrol.
Gala Wronkowska od wielu miesięcy walczy o przyznanie polskiego obywatelstwa. Na razie nie udało jej się skompletować dokumentów, bo urzędnicy wciąż żądają czegoś nowego. – W domu rozmawialiśmy po polsku lub po francusku, nawet mój rosyjski dziadek mówił po polsku. A matka nauczyła się rosyjskiego dopiero w szkole – opowiada Gala Wronkowska, bezpaństwowiec, poprzednio obywatelka Rosji. – Tam uważałam się za Polkę. A teraz nie wiem już sama, kim jestem – dodaje po namyśle. Gala jest po kądzieli Leszczyńska, herbu Leliwa. Jej przodkowie byli właścicielami dóbr na zachodniej Ukrainie i Białorusi, senatorami Rzeczypospolitej. Prababka Aniela Leszczyńska wyszła za Konstantego Gustawa Renarda, biologa, profesora na Uniwersytecie w Kijowie. Renard w czasach stalinowskich jako wróg ludu został zesłany do kopalni za Bajkałem, a potem do Omska na Syberii. Wtedy rodzina Leszczyńskich spakowała manatki i wyjechała do Polski. Tylko prababka Aniela została, czekając na męża. Konstanty, profesor genetyki, wykładał w omskiej Akademii Rolniczej. Aniela uczyła francuskiego. Ich córka Halina, czyli babka Gali, też była genetykiem, docentem w omskiej Akademii Rolniczej, a matka doktorem na fakultecie agronomii w Omsku.