Ich liczba w angielskich domach w ciągu ostatnich dziesięciu lat wzrosła do 10 mln, podczas gdy psów zmalała do 6,5 mln. W Australii 32 proc. gospodarstw domowych ma kota, niewiele mniej w USA. Mniej więcej w co czwartym domu mieszka kot w Szwajcarii, Belgii, Francji, Kanadzie. Koty ma 9 proc. domów niemieckich, 17 proc. duńskich. Polska jest na czele tej listy. Aż 33 proc. polskich domów trzyma kota.
Pierwsza przyczyna przejścia z psów na koty jest prozaiczna. Ludzie nie mają czasu, a jak są starsi to i sił, na psy. Bo psa trzeba wyprowadzać. Coraz mniej w mieście miejsc, gdzie pies mógłby złożyć kupę, świat bowiem się betonuje i wykłada równą kostką. Trzeba schylić się i zebrać z chodnika produkt wydalania, a kręgosłup chciałby w tym czasie posiedzieć w fotelu.
Kotu wystarczy kuweta i sztuczny piasek. Tony tego żwirku rozkładają się na hałdach śmietnikowych, gdyż żwirek jest rozpuszczalny. Człowiek nie musi się męczyć z taszczeniem do kuwet prawdziwego piasku.
Są puszki i suche karmy dla kotów małych, młodych, w wieku średnim i starych. Dla chorych na nerki, cierpiących na zęby, otyłość, zaparcia, na cukrzycę, wątrobę i wszelkie inne przypadłości. Koty mają do wyboru pudry, zasypki, kremy, szampony, pasty do zębów, lakier do pazurów i tysiąc innych przedmiotów. Zbudowano potężne laboratoria zajmujące się pożywieniem kota i fabryki, które to wszystko produkują. Wszystko jest dobrze pomyślane na odcinku kota. Stał się on zwierzęciem wygodnym.
Dumny, niezależny
Europa samotnieje – i to jest druga przyczyna, znacznie poważniejsza, przejścia na koty. Samotność z psem jest prosta jak z telefonem komórkowym: on dzwoni – ty odbierasz. Psu rozkazujesz, on słucha – obronny, policyjny, ratowniczy czy zgoła kanapowy. Kot – nie.