Klasyki Polityki

Nie ma pokoju bez wojny

Naukowcy coraz częściej skłaniają się do tezy, że ludzka agresja jest skłonnością, która pojawiła się w toku naszej ewolucji. Jest na tyle silna, że trzeba ją kanalizować. W czasach pokoju – choćby w sporcie; w obliczu konfliktów – pcha do wojen. Naukowcy coraz częściej skłaniają się do tezy, że ludzka agresja jest skłonnością, która pojawiła się w toku naszej ewolucji. Jest na tyle silna, że trzeba ją kanalizować. W czasach pokoju – choćby w sporcie; w obliczu konfliktów – pcha do wojen. EAST NEWS
Podobnie jak zwierzęta, ludzie mają tendencję do reagowania strachem na działania obcych i do rozwiązywania konfliktów drogą agresji. Stąd biorą się wojny. Utrzymanie pokoju spoczywa więc na tych, którzy są na tyle silni, by zapanować nad źródłem strachu.

Dostojne Amerykańskie Towarzystwo Krzewienia Wiedzy (AAAS) jedną ze swych sesji „Wojny plemienne: zemsta, odwet, odstraszenie” w czasie tegorocznego spotkania w Denver poświęciło wojnie. Co prawda nie tej z Saddamem Husajnem, lecz wojnie w ogóle – jako zjawisku społecznemu żywo interesującemu antropologów. Skojarzenia z bieżącymi wydarzeniami politycznymi były jednak nieuchronne. Kiedy jeden naród rusza do wojny przeciwko innemu narodowi – sugerowali w swych referatach antropolodzy – powiela jedynie schemat działania tak stary jak sama ludzkość.

Wojna ludzkim wynalazkiem?

Wojny, a dokładniej prehistoryczne wojny plemienne, nie zawsze uważane były przez antropologiczny establishment za bezkonfliktowy temat badawczy. Przekonał się o tym przed dwudziestu laty jeden z uczestników wspomnianego sympozjum, prof. Lawrence Keeley z University of Illinois. Na początku swej naukowej kariery był na tyle nieostrożny, że w podaniu do amerykańskiej Narodowej Fundacji Naukowej z prośbą o finansowanie jego prac wykopaliskowych w Europie przyznał, iż interesują go obronne umocnienia neolitycznych osad na terenie dzisiejszej Belgii. W przekonaniu anonimowych recenzentów sformułowanie takie obrażało pamięć miłujących pokój narodów zamieszkujących neolityczną Europę, które nie wiedziały co to wojna, a zatem nie mogły budować umocnień obronnych.

Wśród pacyfistycznych (i wpływowych) badaczy ludzkiej prehistorii panował w tym czasie pogląd, że fosy i palisady, otaczające ludzkie neolityczne siedliska, stanowiły ekspresję „symbolizmu oddzielenia”, czyli były raczej rytualnymi granicami niż praktycznymi konstrukcjami militarnymi. Broń i zbroja znajdowane w czasie wykopalisk miały z kolei być symbolami statusu społecznego lub formą pieniądza.

Polityka 12.2003 (2393) z dnia 22.03.2003; Nauka; s. 80
Reklama