Dostojne Amerykańskie Towarzystwo Krzewienia Wiedzy (AAAS) jedną ze swych sesji „Wojny plemienne: zemsta, odwet, odstraszenie” w czasie tegorocznego spotkania w Denver poświęciło wojnie. Co prawda nie tej z Saddamem Husajnem, lecz wojnie w ogóle – jako zjawisku społecznemu żywo interesującemu antropologów. Skojarzenia z bieżącymi wydarzeniami politycznymi były jednak nieuchronne. Kiedy jeden naród rusza do wojny przeciwko innemu narodowi – sugerowali w swych referatach antropolodzy – powiela jedynie schemat działania tak stary jak sama ludzkość.
Wojna ludzkim wynalazkiem?
Wojny, a dokładniej prehistoryczne wojny plemienne, nie zawsze uważane były przez antropologiczny establishment za bezkonfliktowy temat badawczy. Przekonał się o tym przed dwudziestu laty jeden z uczestników wspomnianego sympozjum, prof. Lawrence Keeley z University of Illinois. Na początku swej naukowej kariery był na tyle nieostrożny, że w podaniu do amerykańskiej Narodowej Fundacji Naukowej z prośbą o finansowanie jego prac wykopaliskowych w Europie przyznał, iż interesują go obronne umocnienia neolitycznych osad na terenie dzisiejszej Belgii. W przekonaniu anonimowych recenzentów sformułowanie takie obrażało pamięć miłujących pokój narodów zamieszkujących neolityczną Europę, które nie wiedziały co to wojna, a zatem nie mogły budować umocnień obronnych.
Wśród pacyfistycznych (i wpływowych) badaczy ludzkiej prehistorii panował w tym czasie pogląd, że fosy i palisady, otaczające ludzkie neolityczne siedliska, stanowiły ekspresję „symbolizmu oddzielenia”, czyli były raczej rytualnymi granicami niż praktycznymi konstrukcjami militarnymi. Broń i zbroja znajdowane w czasie wykopalisk miały z kolei być symbolami statusu społecznego lub formą pieniądza.