Klasyki Polityki

Mity wirtualnego imperium

Historia sporu o alfabet, która pokazuje, co dzieje się z Rosją. Historia sporu o alfabet, która pokazuje, co dzieje się z Rosją. PantherMedia
W polityce rosyjskiej mity ze szkolnych podręczników zastępują obraz realnego świata. Jak choćby ten ukraiński, iż trzeba zrobić wszystko, co niezbędne, by utrzymać Ukrainę.

Oto świeża historia sporu o alfabet, która pokazuje, co dzieje się z Rosją. Sąd Konstytucyjny Federacji Rosyjskiej podtrzymał ustawę, która w praktyce zakazuje narodom Rosji wybierać alfabet dla swojego języka. Orzeczenie to trybunał wydał w odpowiedzi na skargę złożoną przez parlament Tatarstanu. Tamtejsi deputowani zakwestionowali nową normę. Postanowiono, że Tatarstan będzie stopniowo odchodzić od cyrylicy i wprowadzać alfabet łaciński, by przybliżyć tatarski do innych języków tureckich. Ale Moskwa uznała, iż posunięcie to grozi rozpadem kraju. W efekcie tatarska inicjatywa została uchylona – najpierw przez parlament i prezydenta Władimira Putina, a następnie przez Sąd Konstytucyjny.

Eksperyment będzie trwał

Wielu obserwatorom przypomniało to schyłkowe lata carskiego imperium. Zamykano wtedy polskie szkoły, przekładano na cyrylicę języki narodów bałtyckich, zakazywano wydawania książek po ukraińsku. Decyzje carskich władz odbierano wówczas na obrzeżach imperium jako kulturalną i narodową tragedię, która prowadziła do ukrytego, ale silnego oporu. – Poczekamy – skwitował werdykt Sądu Konstytucyjnego przewodniczący parlamentu Tatarstanu Farid Muchametszyn. – Będziemy kontynuować eksperyment – potwierdził następnego dnia prezydent republiki Mintimer Szajmijew.

Zarówno Muchametszyn jak i Szajmijew są liderami regionalnej organizacji proprezydenckiej partii Jedna Rosja. Szajmijew jest nawet jednym z trzech współprzewodniczących tej partii. Właśnie z Jednej Rosji pochodzi większość deputowanych do Dumy Państwowej i członków Rady Federacji. Wychodzi więc dziwnie – parlament, w którym dominują członkowie proprezydenckiej partii, unieważnia decyzje szefów tejże partii, gdyż chce zachować jedność kraju.

Polityka 51.2004 (2483) z dnia 18.12.2004; Świat; s. 48
Reklama